Piłka nożna

Ostrovia - Mieszko 1-2
Centra - Mieszko 1-5 
Mieszko - Warta Ś. 2-2

Żużel

Start - Speedway 57-32
Landshut - Start 41-49
Start - Polonia  51-39

Koszykówka

AG Gdańsk - MKK 77-91
MKK - Basket Gorzów 108-82
Kruszwica - MKK 69-100

Piłka ręczna

Piotrcovia - MKS 27-26
Zagłębie - MKS 35-21
MKS - Zagłębie 18-31

Futsal

Łowicz - KS 3-3
KS - Konin 4-2
Bojano - KS 9-2

Właściciele gnieźnieńskich siłowni na skraju rozpaczy! „Zbankrutowałbym na 100%”

Minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił dziś nową covidową rzeczywistość od 1 lutego. Z lockdownu zwolnione zostają galerie i muzea, w niebycie  za to ciągle jest sport amatorski. Gnieźnieńscy przedsiębiorcy z którymi dziś rozmawialiśmy są wściekli. – Jedziemy na oparach – przyznają.

Nie będzie póki co znoszenia obostrzeń na dużą skalę, bo „sytuacja w Europie jest zła, a w Polsce obecne są mutacje wirusa”. To usłyszeliśmy m.in na popołudniowej konferencji prasowej ministra zdrowia. Szef resortu poinformował z kolei, że od poniedziałku wszystkie sklepy w galeriach handlowych zostaną otwarte z zachowaniem reżimu sanitarnego. Otworzyć drzwi dla zwiedzających mogą też galerie sztuki i muzea. A co ze sportem? Nic! Siłownie, kluby fitness i infrastruktura sportowa ciągle będą tkwić w maraźmie, bo tam widzi się potencjalne zagrożenie. Polską gospodarkę mają zbawić uwolnione godziny dla seniorów.

Frustracji nie kryją w tej sytuacji lokalni przedsiębiorcy. Jak mówi nam Henryk Szymański, właściciel Szymański Fitness, jest on na skraju wytrzymałości. – Jesteśmy w totalnej nędzy. Pomoc od państwa jest tak znikoma, że szkoda o tym mówić. Dla przykładu mogę powiedzieć, że ZUS musieliśmy płacić ostatnio normalnie, w styczniu dostałem całe 2080zł postojowego i to jest cała pomoc, którą ostatnio otrzymałem. Z kolei na drugi klub przy ul. Mieszka nie dostałem ani złotówki. Otworzyłem go w styczniu 2020, mam zatrudnione dwie osoby i niestety jestem z nim za krótko na rynku, aby można było porównać dochody.  Ratuje mnie jeszcze to, że mam na siłowni sklep, choć i on działa w 20% procentach tego co było kiedyś. Od 28 grudnia jesteśmy w całkowitym lockdownie. Mogą chodzić tylko zawodowcy, a u mnie to maksymalnie 10% wszystkich. Mamy przy okazji „reprezentantów” w przeciąganiu liny, pływaniu, triathlonie, trójboju siłowym, czy rugby. Cała frekwencja spadła nam mniej więcej o 75%, a z czegoś muszę spłacać zobowiązania. Mam już niemałe długi w opłatach bieżących jak czynsz, czy prąd. Jesteśmy na skraju, proszę nam wierzyć. Zbankrutowałbym na 100% gdybym nie miał sklepu na miejscu i osób, które trenują u nas z licencjami. 

fot.Iron Gym

W identycznej sytuacji jest Łukasz Woźniak, prowadzący siłownię Iron Gym na Dalkach. Miejsce w którym m.in trenuje mnóstwo zdolnej młodzieży podnoszącej ciężary, czy trójbój siłowy, świeci pustkami. – Jestem na pograniczu wytrzymałości. Nie zarabiamy tyle, aby pokryć bieżące zobowiązania, a co dopiero mówić o zarobku. Ilość sprzedanych karnetów jest niewspółmiernie mała, do tego co było kiedyś. Mamy na razie osoby przygotowujące się do zawodów: podnoszenia ciężarów, trójboju siłowego, pojawiają się też osoby z licencjami.  

Nieco inaczej i dużo szerzej na problem patrzy z kolei Kamilla Jabłońska. Trenerka i właścicielka Lady Cat obawia się o przyszłość i to co czeka jej branżę. To może być długi proces odbudowywania zaufania do siłowni i klubów fitness, mówi SportoweGniezno.pl. – Najgorsze jest to, że przekaz, który jest serwowany, pokazuje nas w złym świetle, a branża, która ma służyć poprawie zdrowia jest tą złą. Obyśmy nie musieli długo odbudowywać nasz wizerunek! Patrzę na to szerzej i niw wiem, czy ci którzy nie ćwiczyli jeszcze, szybko spróbują podjąć taki wysiłek. O tarczy się nawet nie będę wypowiadać (śmiech). Denerwuje mnie niewiedza, nie wiem co mam komunikować mam pracownikom, ja jako pracodawca nie mogę sobie nic zaplanować. Na razie możemy przyjąć tylko licencjonowanych zawodników, prowadzić treningi on-line i ja osobiście prowadzę je na sali, aby wszystkie osoby, które są po drugiej stronie czuły się jakby tu były. Łatwo nie jest, bo za chwilę minie rok. Pracowaliśmy w tym czasie cztery miesiące podczas najgorszego dla nas okresu w roku, więc dziecko z podstawówki obliczy sobie, że nie zarabiamy. Biadolenie jednak nic nam nie da, trzeba kalkulować, minimalizować koszty, cały czas motywować siebie i klientów.

Otwarcie wielu klubów zapowiada jednak od poniedziałku Polska Federacja Fitness. Postawiła ostateczne veto i nie chce czekać na to co przyniesie przyszłość. Co zrobią zatem gnieźnieńskie kluby? – Nie będę ryzykował. Nie otwieramy się szeroko dla wszystkich, bo nie chcemy narażać się na kary Sanepidu, oraz żeby nie stracić tego co już dostaliśmy. Czekamy cierpliwie na lepsze czasy – dodaje Woźniak z Iron Gym. – Jesteśmy otwarci na osoby z licencjami, dla reszty niestety nie. Jeśli wszyscy to zrobią, to ja oczywiście też dołączę. Gdybym wiedział, że to długo potrwa to wziąłbym adwokata. Nie chciałbym ani złotówki dofinansowania i bym działał – grzmi z kolei właściciel Szymański Fitness. Podobnie mówi nam K.Jabłońska, która nie chce robić żadnych nerwowych ruchów.

fot. Lady Cat

28 stycznia 2021 | 19:47

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *