Biało-niebiescy są na dobrej drodze, by realnie myśleć o awansie. Czy zatem klub chce wzmocnić się przed bardzo ważną runda wiosenną, czy ten potencjał jest wystarczający do realizacji celu?

Za Mieszkiem udana runda jesienna, która z optymizmem pozwala spoglądać w przyszłość. Gdyby nie ostatnie wpadki, gnieźnianie zimę spędziliby na pozycji lidera, mając jeszcze lepszą sytuację. Teraz do pełni szczęścia potrzebnych jest kilkanaście dobrych spotkań rundy wiosennej. Bez wpadek, bez przypadkowo traconych punktów i z wiarą, że grupę da się wygrać. Jakie plany na najbliższe dni ma prezes Mieszka? Czy w grę wchodzą transfery? – Rozmawialiśmy na ten temat z trenerem Urbaniakiem i na razie takich potrzeb nie widzimy – zdradza nam Marek Lisiecki, prezes klubu. – Bardziej chcemy skoncentrować się na dobrych przygotowaniach i poprawieniu tego, co nie do końca funkcjonowało. Ale oczywiście może być tak, że ktoś zdecyduje się nas opuścić, a ktoś wejdzie w to miejsce. Takie jest życie. Na razie nie zakładamy żadnej rewolucji, bo też nie mamy żadnych sygnałów, aby któryś z klubów chciał dokonywać jakichś znaczących transferów. Ale nie jest wykluczone, że karuzela na dobre ruszy po świętach. 

Na czym Mieszko chce zatem chce się skupić? Według prezesa Lisieckiego kulała głównie skuteczność. – Przede wszystkim skuteczność, bo to była „Pięta Achillesowa” w kilku meczach. Osobiście wskazałbym też na poprawę elementów gry w środku pola i rozegranie. Ale to jest kosmetyka. Nieźle wygląda nasza gra obronna, ale z przodu bywa ciężko. To pokazał ostatni mecz w Wągrowcu, gdzie dominowaliśmy, a nie potrafiliśmy tego przekuć na gole.

Kadra Mieszka liczy aktualnie 26 osób. Wbrew niektórym opiniom, klub podkreśla, że zależy mu na awansie i zrobi wszystko, by na wiosnę być na szczycie. – Przed nami jeszcze bardzo długa droga, ale cel sportowy jest jeden: awans. Aspiracje mamy i to pokazuje nasza pozycja w tabeli. Gdybyśmy myśleli inaczej, byłby to antysport w naszym wydaniu – kończy sternik Mieszka.