To nie pierwszy i pewnie nie ostatni taki sygnał. Jeden z ligowych rywali Startu już oficjalnie przyznaje, że nie ma spiętego budżetu na ten sezon.
W Gnieźnie trwa ożywiona dyskusja na temat cen biletów, natomiast w Opolu oficjalnie przyznają, że z kasą jest krucho. Honorowy prezes tego klubu, Lucjusz Bilik w rozmowie z WP SportoweFakty.pl nie kryje, że Kolejarz może mieć w tym roku kłopoty nie tylko na torze. – Uczestnictwo w zawodach drugoligowych bardzo zdrożało. Nasz budżet, który zbudowaliśmy na ten rok, nie do końca został spięty. W tej sprawie spotkaliśmy się w ratuszu z panem prezydentem i osobami odpowiedzialnymi za sport, aby podjąć próbę rozmowy o ośrodkach dodatkowych. Mamy świadomość, że w samym budżecie o te środki nie zawsze jest łatwo. Poszliśmy do pana prezydenta porozmawiać, żeby skierował w naszą stronę wsparcie ze strony którejś ze spółek miejskich. W Opolu są kluby, które takowe wsparcie mają bardzo wysokie. To na samym starcie gwarantuje określone pieniądze. Niestety tu zrozumienia nie było. Wręcz odwrotnie, uzyskaliśmy informację, że powinniśmy się cieszyć z tych pieniędzy, które otrzymaliśmy. Te pieniądze nie zadowalają nas do końca i stąd nasze rozmowy
Prezydent Opola nie ma zamiaru jednak nic dokładać, do już przyznanych środków. Kolejarz w tym roku dostał 400 tysięcy złotych, plus 180 tysięcy na organizację imprez i dodatkowo 30 tysięcy na Złoty Kask.
fot. Jakub Malec
0 komentarzy