Sam Masters zdobył dziś „czysty” komplet punktów, ale to Zbyszek Suchecki jest w centrum uwagi kibiców. Zawodnik zdobył dziś również komplet z bonusami, jednak niesamowite są okoliczności tego wyniku.
Dwa punkty na Łotwie i dwa w Pile. Początek sezonu był niezwykle ciężki dla Sucheckiego, w którym niektórzy widzieli solidnego zawodnika w talii Tomasza Fajfera. Do dziś. „Suchy” w spotkaniu z Kolejarzem odpalił prawdziwe fajerwerki i udowodnił, że jeśli ma na czym jechać, to może być również jednym z liderów drużyny.
Stwierdzenie „ma na czym jechać” jest tutaj kluczowe, bo zawodnik opowiedział nam tuż po ostanim biegu, co działo się od rana z jego sprzętem i co wydarzyło się w ciągu kilku następnych godzin. Jego najlepszy silnik w ostatniej chwili reanimował Krzysztof Jabłoński. – Coś złego stało się na ostatnim treningu z moim silnikiem i dziś rano szybko zjawiłem się w warsztacie u Krzyśka Jabłońskiego. Powiedziałem: Krzychu Ratuj! – zdradził nam zawodnik. – To była szalona niedziela, składać na kilka godzin przed meczem na nowo silnik. Ja nie pamiętam takiej sytuacji (śmiech). Podchodziłem do tego meczu totalnie w ciemno, nie wiedziałem czy coś tutaj w ogóle zrobię i czy będę miał na czym jechać. Krzysiek rozebrał głowicę, pomierzył, pozmieniał uszkodzone elementy i dlatego pojechałem próbę toru, żeby zobaczyć, czy to w ogóle jedzie. Zjechałem z toru i od razu stwierdziłem: Cholera, nawet to idzie! (śmiech).
Zawodnik Startu mimo słabych dwóch pierwszych występów, był pewien, że w końcu zaliczy dobry mecz. Do dziś, to pech rozdawał karty, jak dodaje. – W Daugavpils mi nie poszło, bo zepsuły się nam „prądy”, a to jest ciężkie do zbadania. W Pile z kolei wypadek mnie wykluczył, mocno się poobijałem, ale na silnik złego słowa nie powiem, bo szedł jak rakieta. Widać, że ta reanimacja wyszła mu jeszcze lepiej i było perfekcyjnie. Cieszę się podwójnie, bo nie jestem w idealnej formie fizycznej, czuję się jakbym miał gwoździe w kręgosłupie, oddychałem na pół gwizdka i gdy były fale na torze, to kurczowo trzymałem się kierownicy, żeby mnie nie trzęsło za mocno. Fajnie, bo w końcu coś zarobiłem i będę kupić chociażby trochę tarczek sprzęgłowych – kończy Suchecki.
0 komentarzy