– To było wymarzone przywitanie się z Gnieznem – wspomina swój pierwszy bieg przy W25, Josh Pickering. Zawodnik pokazał się z wyśmienitej strony, udowadniając ile stracił Start na jego nieobecności.
Josh Pickering ma od dłuższego czasu opinię przeciętnego „startowca”, ale już na dystansie potrafi wyprawiać cuda. Wszystko to potwierdził chociażby w niedzielę, gdy widowiskową jazdą porwał publiczność. W Gnieźnie kibice mogli go oglądać pierwszy raz, więc on sam, bardzo chciał pokazać się z najlepszej strony. – To było wymarzone przywitanie się z Gnieznem, prawda? – pytał nas retorycznie Australijczyk. – Będę ten bieg na pewno pamiętał przez długi okres czasu, bo był naprawdę fantastyczny. Nie było tak pięknie w Tarnowie, gdzie mój pierwszy bieg przegrałem i byłem zły na siebie. Później zaliczyłem kilka dobrych wyścigów, bo dobrze odczytaliśmy tor. Dziś mam także dobry humor, bo zrobiliśmy wspólnie dobrą robotę. Mój mechanik Paweł wykonał kawał fantastycznej roboty, wykorzystaliśmy w 100% potencjał sprzętu i mogliśmy wspólnie się cieszyć. Bardzo dziękuję kibicom, dali nam dziś ogromnie dużo, czuliśmy ich wsparcie i oby tak było do końca. Dziękuję także klubowi, bo widzę jak bardzo się stara abyśmy mieli wszystko zapewnione.
Pickering po tak dobrym występie nie miał prawa za wiele narzekać, choć osobiście wolałby nieco bardziej przyczepną nawierzchnię. – Gdyby było więcej luźnej nawierzchni, byłoby jeszcze lepiej. Ale generalnie jest tutaj świetny tor, tor na którym można dobrze się ścigać, a nie jechać jeden za drugim. Dziś mi pasował, zobaczymy co będzie dalej.
Australijczyk mimo, że wsiadł na motocykl, to wcale nie jest jeszcze w pełni wyleczony. Ciągle odczuwa skutki kontuzji ramienia, jednak nie utrudnia mu ona jazdy. – Ciągle moje ramię nie jest w pełni wyleczone. MIałem 9 tygodni pauzy, a to jest ciągle mało. Po meczu na pewno będę czuł ból, ale nawet o tym nie myślę. Przed rokiem miałem udany sezon dla Rawicza, to co mi zostało w tym roku w Polsce chcę jak najlepiej wykorzystać. Nie wyobrażam sobie robić mniej punktów niż dwucyfrówki. Bardzo się cieszę, że Sam Masters jest tutaj z nami. Rozumiemy się wspólnie na torze doskonale, nie patrząc na siebie nawzajem. To jest dla nas i dla klubu ogromna korzyść, bo każdy z nas wie, co za chwilę może zrobić partner – kończy Pickering.
0 komentarzy