Czerwono-czarni zrobili wczoraj to co mieli zrobić, choć znów styl wygranej może budzić mały niepokój. Osłabiona Polonia Piła postawiła się bardzo mocno, przez co miejscowi aż do biegów nominowanych musieli drżeć o końcowy wynik. Oto co zebraliśmy w parkingu po spotkaniu.
Dariusz Pućka (prezes Polonii): Dziękuję chłopakom za walkę i gratuluję podjęcia wyzwania, bo chcieli bardzo postawić się mimo tych kłopotów z kontuzjami. Pojedynek był myślę fajny, taki żużel chcemy oglądać i trzymam kciuki za tych, którzy dziś zjeżdżali z toru w karetce. Widać było, że moi chłopacy zmobilizowali się dodatkowo po kłopotach i wstydu myślę nie było
Norbert Kościuch (Polonia): Mamy bardzo dobrą drużynę, co pokazał dzisiejszy mecz. Wiadomo, że ciężko się jedzie bez dwóch zawodników i to takich, byliśmy myślami z nimi, ale na całe szczęście nie jest aż tak źle. Z racji pesela znam trochę ten tor w Gnieźnie (śmiech), ale wszystko dziś się zmienia błyskawicznie – nawierzchnie, ustawienia i praktycznie nie ma stałej recepty na dany obiekt. To co kiedyś działało, dziś już nie działa, bo taki jest żużel. Początek meczu mi trochę „uciekł’, kolejne biegi już były lepsze, były tez błędy, o czym świadczy brak wygranego biegu. Byłem blisko, jedną wiozłem, ale źle pojechałem i tak bywa. Dziś najważniejsze jest zdrowie i cieszę się, że wracamy do domu cali
Krzysztof Sadurski (Polonia): Wynik nie oddaje tego meczu i tego jakie mieliśmy problemy. To był ogromny cios, ale bonus jest sprawą otwartą co jest jakimś pocieszeniem. Ja czułem się tutaj dobrze, lubię takie tory, które są po opadach deszczu. Można inaczej się na nich ścigać, napędzać na trasie, co pokazał mój wynik. Czy jestem zadowolony? Po części tak, ale zepsuły mi tutaj trochę dwa defekty, silnik mi wybuchł i trzeba będzie ponieść koszty, ale to jest żużel.
Sam Masters (Start): Wygraliśmy dziś z silną drużyną, która w rewanżu na swoim torze będzie bardzo groźna. Trzeba było dodatkowo zachować skupienie z uwagi na przerwy w meczu, ale musimy być na to przygotowani. Zrobiliśmy dobrą robotę, ja przy okazji ściągnąłem po raz pierwszy rodzinę, aby zobaczyła Gniezno. Fajnie, że byli na trybunach, kibicują mi często w Anglii, dla mnie to jednak normalny dzień pracy. Nie stresuję się ich obecnością, ani nie przeżywam specjalnie. Fajnie, że podróżujemy razem po świecie
Tomasz Fajfer (trener Startu): Nie sądziłem, że tak się rywale postawią mimo problemów, ale coś mi rano chodziło po głowie, że będzie ciężko. Nie wiem czy Piła zmobilizowała się po stracie zawodników, czy to my znów „daliśmy ciała”. Znowu było w miarę dobrze przez moment, a później czkawka i punkty uciekały. Ciągle ci zawodnicy dają mi do myślenia.
0 komentarzy