Środowisko żużlowe w Gnieźnie poniosło kolejną stratę. Nie żyje Marek Możdżeń, którego kontuzje wyeliminowały z czarnego sportu.
W czwartek, 26 czerwca zmarł były zawodnik Startu – Marek Możdżeń, który do gnieźnieńskiej szkółki żużlowej zapisał się w roku 1972. Następnego roku przystąpił go egzaminu licencyjnego, który odbywał się na dobrze sobie znanym torze przy ul. Wrzesińskiej. Na ligowy debiut nie musiał czekać zbyt długo, bo zaledwie 4 dni. Wtedy to właśnie Start udał się do Rzeszowa na mecz z tamtejszą Stalą. Po drodze była jeszcze Warszawa, gdzie odebrano dokumenty „świeżo upieczonego” żużlowca. Trzy punkty w 4 biegach to całkiem niezły wynik jak na debiut i to w dodatku na torze rywala.
Mocną stroną Możdżenia były starty. Nie dysponował jednak zbyt dobrym sprzętem, co zapewne nie pozwoliło mu bardziej rozwinąć skrzydeł. W owych czasach sprzęt z klubowego przydziału w pierwszej kolejności otrzymywali liderzy drużyny, a Marek Możdżeń nigdy do nich nie należał. Gdy jednak motocykl nie zawodził, potrafił walczyć z lepszymi od siebie. Do dziś wspomina „prawie wygrany” bieg z Jerzym Szczakielem w Opolu tuż po zdobyciu przez opolanina tytułu Mistrza Świata (1973). Prawie wygrany, gdyż na ostatniej prostej defekt motocykla pozbawił go sensacyjnego zwycięstwa nad mistrzem. Zresztą w swej krótkiej karierze właśnie sezon 1973 uważa za swój najlepszy, choć jego ligowa średnia nigdy nie była oszałamiająca. W lidze prezentował się w miarę przyzwoicie, choć drużyna Startu nie błyszczała w tamtym okresie. Jak każdego żużlowca, tak i Marka Możdżenia nie omijały kontuzje, Najgroźniejsza to uraz kręgosłupa po kolizji na treningu z Zenonem Skrzypczakiem. Poza tym złamany obojczyk i ręka przyspiesza decyzję o zakończeniu uprawiania tego sportu po sezonie 1975.
tekst: J. Trąpczyński
0 komentarzy