Patryk Budniak udzielił nam pierwszego po dłuższym czasie wywiadu, w którym opowiedział o ostatnich problemach. Czy jest szansa na powrót błysku w jeździe juniora, który tak zaskakiwał na początku sezonu?
Już tylko najwięksi optymiści widzą szansę na zdetronizowanie w tym sezonie Wybrzeża Gdańsk. Forma połowy drużyny Startu jest zbyt nierówna i mało przewidywalna, by dziś kreślić inny scenariusz. Do tego straciliśmy atut w postaci juniorów. Nie jedzie ciągle Marcel Juskowiak, a wygrywający wiele biegów Patryk Budniak, walczy ciągle z własnymi problemami. – Przepraszam kibiców, że tak to wygląda – mówi nam zawodnik. – Trenuję, jeżdżę na zawody młodzieżowe, tam nie wygląda to źle, a w lidze muszę się przełamać. W Gdańsku z każdym biegiem czułem się coraz lepiej, żałuję wyścigu w którym z Ellisem wyszliśmy na prowadzenie, ale reszta była poza mną.
Patryk Budniak ma świadomość, że pomimo juniorskiej pozycji, wiele znaczy(ł) dla Startu. Sam także bardzo chce wrócić do dyspozycji z pierwszych meczów i jak dodaje, nie ma co wielu sugeruje, żadnego psychicznego urazu po upadku. – To widać jak pewnie czułem się na motorze choćby w kwietniu, a jak jest teraz. Nie ukrywam tego i mam świadomość, że moich punktów tutaj brakuje drużynie. To nie jest tak, że przyjeżdżam i „mam gdzieś” jak będzie, bo naprawdę zarówno z tatą, jak i Robertem Niedzielskim robimy mnóstwo. Zmieniamy, szukamy, skupiamy się głównie na startach, bo trasa jest w miarę OK, ale nie ma tego czegoś. Ja ciągle czuję, że mam zbyt mało jazdy w porównaniu z innymi, bo straciłem w tym sezonie jakieś dwa miesiące. Przecież to bardzo dużo. Leczę do dziś także kontuzję, bo mówiłem, że kolano wyleczę dopiero w pełni po sezonie, bo nie jest z nim tragicznie. W Gdańsku np. czułem już lekki ból, ale jechałem aż pięć razy i to musiało się tak skończyć. Podkreślę, że nie mam żadnej blokady w głowie, wszystko trzeba nadrobić na torze – zakończył junior Startu.
0 komentarzy