– Nigdy nie byłem wielkim „halowcem” – przyznaje skromnie najlepszy snajper halowej Superligi w sezonie 2021/22. Zawodnik Startu zdobył 35.goli i w derbowym meczu o brąz tylko potwierdził, że tytuł należy się właśnie jemu.
To był wyśmienity sezon dla gnieźnieńskiego hokeja halowego. Wprawdzie można czuć niedosyt, bo wielki finał dla Startu był na wyciągnięcie ręki, ale to Gniezno wprowadziło do fazy play-off dwa zespoły. Na osłodę został nam brązowy krążek i tytuł najlepszego snajpera dla Macieja Wejerowskiego. Zawodnik Startu zaliczył topowy sezon w karierze i po raz pierwszy zdobył tytuł strzelca sezonu. Snajper nie chce jednak sobie przypisywać strzeleckich zasług, a uważa, że jest to efekty pracy kolektywu. – To jest nasz wspólny sukces i zasługa całego zespołu. Gdybym nie otrzymywał tylu kluczowych podań, to tych bramek by nie było. To był naprawdę dla mnie wyśmienity sezon – mówi nam hokeista.
Zawodnik Startu wczoraj potwierdził kapitalną dyspozycję zdobywając sześć bramek, był wszędzie tam, gdzie tego wymagała sytuacja i wykorzystywał najmniejszy błąd w defensywie Stelli. Co może dziwić, Wejerowski nie przepadał kiedyś za zimowym sezonem w hali i jak mówi, nie był w tym fachu rewelacyjny. – Nie byłem nigdy wielkim „halowcem”, ale jakoś tak się poukładało, że trafiłem na niezły poziom od dwóch sezonów. Nie wiem jak to się stało. Cieszę się z formy, ale w meczu ze Stellą odczuwaliśmy półfinałowy mecz w Toruniu. Nogi nie były może najświeższe, ale z brązu także trzeba się cieszyć. Hokejowe Gniezno jest w tej chwili czerwono-czarne i z tego się cieszymy – dodaje
0 komentarzy