Patryk Budniak po raz pierwszy wsiadł na motocykl, po niedzielnym wypadku w trakcie meczu z Polonią Piła. Zrobił to zaskakująco szybko, dlaczego aż tak szybko zdradził nam dziś po treningowej sesji.
„Zerwane więzadła boczne” – tak brzmiała diagnoza, którą zawodnik usłyszał kilka dni temu. Brzmi groźnie, ale nie dla żużlowca – tak nieco żartobliwie można podsumować kontuzję. Patryk Budniak po pięciu dniach zaliczył dziś trening, który w jego oczach wypadł nieźle, choć co zrozumiałe, odczuwa dyskomfort. – Jak jadę na torze to nie czuję bólu, ale jest taki dyskomfort. Są momenty, kiedy podjeżdżam pod taśmę i boli mnie ta noga. Siedzi to w głowie i przez to jadę inaczej. Dzisiaj ten trening był pod sprawdzenie nogi, ale zachowuje się lepiej niż przypuszczałem. (…). Trochę mi ta noga przeszkadza, ale nic nie mogę zrobić. Pozostaje tylko jechać na rehabilitację i pracować. Zabieg zrobimy pewnie po sezonie. Jak usłyszałem, że po operacji będę musiał mieć 3-4 miesiące pauzy to nastawiam się po sezonie. Szkoda mi po prostu sezonu, żeby to zrobić teraz.
Skąd ten pośpiech u zawodnika? Powodem nie jest liga, bo Start kolejny mecz pojedzie dopiero za tydzień, jednak już w najbliższy poniedziałek zawodnika czeka pierwszy ważny występ w tym roku – finał Srebrnego Kasku w Świętochłowicach. – Jadę do Świętochłowic zebrać doświadczenie i pościągać się z lepszymi od siebie. Mam nadzieję, że nic złego się nie stanie – usłyszeliśmy.
0 komentarzy