Kevin Fajfer szuka ratunku u swojego tunera. Wysłał do niego niemal wszystko co ma w parkingu, bo on i jego team nie są w stanie zdiagnozować ciągnących się problemów.
Wielki szacunek należy się Kevinowi Fajferowi, który mimo ogromnych kłopotów od początku sezonu, zjawił się na spotkaniu z kibicami i cierpliwie wyjaśniał w czym jest problem. Na razie jest „cieniem” ubiegłorocznego zawodnika, ma ogromny problem z nawiązaniem walki, bo kłopot tkwi w silnikach.
Już nie jeden, czy dwa, ale wszystkie zakupione jednostki zawodzą. Wielokrotne testy na różnych torach nie przynoszą oczekiwanych rezultatów i gnieźnianin stracił już cierpliwość. – Kompletnie nie możemy znaleźć prędkości – mówił. – Mam cztery silniki od Petera Johnsa i co gorsze – żaden nie sprawuje się tak jakbyśmy oczekiwali. Nie wiem w czym jest problem, dlatego zdecydowaliśmy się odesłać je wszystkie do tunera. Bardzo miłe z jego strony, że widzi problem i chce nam pomóc, bo nie każdy ma takie podejście. Żużel stał się sportem tak drobiazgowym, że chodzi już w tej chwili tylko o detale. Musimy je znaleźć – zakończył.
Podobne kłopoty ma od początku sezonu Oskar Fajfer. On także zanotował ogromny regres i także nie może poradzić sobie z kłopotami technicznymi. Z tą różnicą, że Oskar ma naprawdę w czym wybierać, bo w jego garażu jest dużo więcej sprzętu. Jak widać i to czasem nic nie daje.
0 komentarzy