Mieszko niczym walec przejechał się wczoraj po zespole Iskry Szydłowo. Z szóstą drużyną tabeli wygrał na wyjeździe aż 7-1, udowadniając, że inauguracyjna porażka w Swarzędzu była wpadką. 

Ci, którzy po gładkiej porażce z Unią już kreślili czarny scenariusz rundy wiosennej, dostali błyskawiczną odpowiedź. Mieszko zanotował najwyższe zwycięstwo od kilku miesięcy i błyskawicznie odbił pozycję lidera. Trener Przemysław Urbaniak ma dwa powody do zadowolenia po tym spotkaniu. – Nie jest to dla mnie wynik, który zaskakuje, bo także w Swarzędzu mieliśmy sporo sytuacji, ale byliśmy nieskuteczni. My znamy wartość naszej drużyny, wiemy na co ją stać i jechaliśmy do Szydłowa z nastawieniem po zwycięstwo. Jestem naprawdę zadowolony, bo wyciągnęliśmy wnioski z pierwszego meczu i robiliśmy dużo mniej błędów po stałych fragmentach gry. To po pierwsze. Po drugie, cieszą bramki naszych młodszych graczy, którzy odgrywają coraz ważniejszą rolę w drużynie – mówi naszemu portalowi.

Mieszko zagrał błyskotliwie w drugiej części, gdy strzelił aż sześć bramek. Trener gnieźnian zdradził nam, że po części było to pokłosie złej taktyki objętej przez gospodarzy. – Zauważyłem jedną rzecz, która była dla mnie istotna. Przy naszym prowadzeniu 3-1, Iskra dokonała trzech zmian i przeszła do ustawienia 1-4-3-3, co od razu stwierdziłem, że będzie dla nas „wodą na młyn”. I poszło. Zrobiło się dużo przestrzeni na boisku i bramki wpadały. Ten wynik nic nie ujmując rywalom, to jest najmniejszy wymiar kary, bo sytuacji było dużo. Niech teraz inni się martwią jak nas pokonać, my gramy już swoje. Mówiłem, że porażka w Swarzędzu to nie koniec świata, bo liga jest bardzo długa – kończy Urbaniak.