Dramatycznie brzmią słowa Jakuba Hoffmanna, który w ostatnich dniach był jak mówi: „na granicy życia”. Musiał przejść pilną operację, która na szczęście się udała. Będzie wyłączony z gry przez pewien czas.
Ból brzucha, SOR, pilna operacja. Tak wyglądały wydarzenia, które w ostatnich dniach starego roku były udziałem Jakuba Hoffmanna. Z pozoru niegroźna „ślepa kiszka” okazała się śmiertelnym zagrożeniem, które na szczęście udało się zażegnać. Jak do tego doszło?
Piłkarz Mieszka skarżył się od pewnego czasu na dolegliwości ze strony brzucha, ale nie sądził, że sytuacja jest aż tak poważna. Gdy trafił do lekarza, ten po wykonaniu badania, skierował go pilnie do szpitala. Diagnoza: rozlany wyrostek robaczkowy. Stan taki określany jest nawet „bezpośrednio zagrażającym życiu” i tak było w przypadku Jakuba. – Lekarze powiedzieli mi, że byłem na granicy życia, choć w życiu nie przypuszczałem, że jest tak poważnie – relacjonuje „Loki”. – Miałem początkowo lekki ból brzucha, który nieco się nasilił. Gdy poszedłem do lekarza, sytuacja była już bardzo poważna. Wysłano mnie pilnie na SOR i blok operacyjny, bo nie można było czekać. Teraz na szczęście jest już dobrze, normalnie jem, wszystko idzie ku dobremu i mam nadzieję, że szybko wrócę na boisko – kończy.
Jakubowi tym bardziej życzymy dużo zdrowia w nowym roku i szybkiego powrotu na boisko.
0 komentarzy