Witosław Szczepankiewicz jest jak na razie liderem gnieźnian, w ogólnopolskim rankingu „Rowerowej Stolicy Polski”. Dzielnie walczy o wygraną, jednak jak nam mówi, wysiłek jest tak wielki, że „nie działają już żadne smarowidła„.
Niesamowicie zażarta jest tegoroczna rywalizacja o tytuł najlepszego cyklisty w ogólnopolskim konkursie „Rowerowa Stolica Polski”. O główne trofeum ciągle walczy Witosław Szczepankiewicz (na zdj. po prawej), który za cel postawił sobie osiągnięcie najlepszego wyniku w historii rywalizacji. Na razie słowa dotrzymuje, przejeżdża dziennie od 200 do ponad 300 kilometrów, co z kolei przekłada się na realne dolegliwości. – Niestety nawet kiedy pogoda nie jest najlepsza, trzeba wskakiwać na rower i kręcić – mówi nam. – Nogi już niesamowicie to czują, tyłek także, praktycznie żadne „mazidła” już mi nie pomagają. Na szczęście szybko się regeneruję i to mnie trzyma przy życiu.
Każdy pewnie zastanawia się, ile trzeba mieć czasu i co takiego robić, aby całymi dniami siedzieć na rowerze. Zdradzimy więc, że Szczepankiewicz to emerytowany policjant. Rower to jego wielka pasja od lat, którą realizuje w 100%. Wie, że aby marzyć o wygranej w RSP, nie może pozwolić sobie na ani jeden dzień przestoju! – Będę walczył do końca o podium – deklaruje. – Wiem z kolei, że jedna pauza wykluczy mnie z walki o to niemal na pewno. Średnio robię teraz ok. 250 kilometrów dziennie, rekordem było na razie przejechanie ponad 370 kilometrów. Problemem w tym roku według mnie jest to, że mamy wyjątkowo wietrzny rok. Nikomu nie muszę tłumaczyć, jak to przeszkadza w czasie jazdy. A gdzie jeżdżę? Nie planuję żadnych dalekich wyjazdów. Są to głównie bliższe i dalsze okolice, w planach mam jeszcze jeden rekordowy przejazd podczas tej rywalizacji – kończy rowerzysta z Gniezna.
0 komentarzy