Wynik dzisiejszego meczu szybko zszedł na dalszy plan, bo w parkingu w zasadzie głównie mówiło się o nawierzchni gnieźnieńskiego toru. Czyli to co znamy od lat. Takiego festiwalu upadków, który dziś miał miejsce przy Wrzesińskiej, nikt z kim rozmawialiśmy nie widział jeszcze na własne oczy w wydaniu ligowym. Co się zatem stało?
Co ciekawe nawet zwycięzcy pojedynku, czyli zawodnicy krośnieńskich Wilków przecierali oczy, widząc z czym dziś przyszło im walczyć. I nie chodziło im o rywali, a o nawierzchnię, której w takim wydaniu w Gnieźnie jeszcze nie widzieli. Mecz obfitował w taką liczbę wypadków, której nie widzimy na co dzień nawet w wydaniu adeptów sportu żużlowego. Kilka ciekawych słów usłyszeliśmy m.in od Mateusza Szczepaniaka, który opisał wszystko z własnej perspektywy. – Tor był dziś naprawdę ciężki do jazdy. Było dużo kolein, sypało się strasznie. Ostatnio mówiło się nawet, że w trudnych warunkach można też jechać i to jest prawda! Dziś też się dało jechać! Tylko jak? Czy o to chodzi w żużlu, żeby dało się jechać, czy dało się ścigać bezpiecznie? Na pewno dziś nie dało się jechać przez cztery okrążenia na całej szerokości toru. Było tylko celowanie w najszybszą, ale zarazem w najtrudniejszą ścieżkę. Było ona jednak usłana koleinami, stąd te problemy. Najważniejsze, że my jesteśmy tutaj cali i to, że wygraliśmy spotkanie.
Szczepaniak na tym wcale nie kończy. Uważa, że gnieźnianie zrobili „coś” złego z tym torem, a on na to nie był i nie będzie gotowy. – Gospodarze szykują tor jak chcą, ale ja pamiętam Gniezno z twardego toru. Pamiętam też, że każda próba zmiany waszej nawierzchni na „nie betonową” kończyły się dużymi problemami w postaci fal i dziur na torze. Ta nawierzchnia nie jest absolutnie przystosowana, aby robić z niej coś diametralnie innego, ja tak to widzę. Tutaj coś dziwnego się stało, nie wiem co wy chcecie z tym torem zrobić. Zawsze było betonowo i równo, ale powiem przewrotnie, że na tamtej nawierzchni można było fajnie walczyć przez cały wyścig. Dziś to była antyreklama tego sportu, no ale przejechaliśmy całe zawody i to jest najważniejsze.
0 komentarzy