Adrian Gała wrócił dziś po ciężkiej kontuzji na tor. Wychowanek Startu na pierwszy trening wybrał toruńską Motoarenę i zdradza, co stało się tuż po kraksie w Bydgoszczy.
To mógł być koniec sezonu dla „Henia”. Po strasznej kraksie w eliminacjach MP, zawodnik bydgoskiej Polonii stanął w błyskawicznym tempie na nogi, co dla „normalnej” osoby byłoby praktycznie niemożliwe. Wytrenowany organizm poradził sobie jednak wyjątkowo szybko z uszkodzonymi kręgami. – Normalnie leczenie takiej kontuzji zajęłoby nie mniej niż 2-3 miesiące. Nie mówię oczywiście o uprawianiu sportu, a dojściu do sprawności. Tutaj wszystko przebiegło w błyskawicznym tempie, a po kontuzji nie ma prawie ani śladu. Kręgi już się zrosły – powiedział nam fizjoterapeuta Startu, Norbert Synoracki.
Adrian Gała na pierwszy trening wybrał dziś Toruń, by przygotować się do najbliższego meczu ligowego. Zawodnik zdradził przy okazji jeszcze coś, co stało się tuż po feralnym wypadku w Bydgoszczy. Przypomnijmy, że jego sprawcą był Piotr Protasiewicz, który nie opanował motocykla i z impetem wjechał w zawodnika. „Pepe” zdał się jednak na fantastyczny gest. Postanowił na własny koszt wyremontować zniszczony motocykl, poczuwając się do odpowiedzialności za swój czyn!
„Przed wypadkiem, miałem wielki szacunek dla pana Piotr Protasiewicz Pepe Racing, a teraz jest dla mnie wzorem do naśladowania. Dziekuje panie Piotrze, ze po wypadku wziął pan koszty naprawy motocykla na siebie czym tylko pokazał pan swoją klasę” – pisze Adrian Gała w mediach społecznościowych. Fantastyczny gest godny największych pochwał.
0 komentarzy