Nie było w historii tak ciężkiego Biegu Lechitów. – Niektórzy przeliczyli swoje siły, choć apelowaliśmy – mówi nam główny organizator, Andrzej Krzyścin.

46.Bieg Lechitów przeszedł już do historii. Blisko 2000 uczestników, którzy stanęli na starcie z Ostrowa Lednickiego do Gniezna, zmierzyli się w tym roku nie tylko z rywalami, ale i z ekstremalną pogodą. Raczej nikt nie przewidywał, że na 21-kilometrowej trasie będzie panował ukrop niczym w środku lata, impreza była więc największym od lat wyzwaniem dla organizatorów. – Tak, nie było chyba jeszcze takiego biegu, który niósł by za sobą tak ogromne wyzwanie – mówi nam Andrzej Krzyścin. – Już wcześniej wiedzieliśmy, że tego dnia będziemy mieć niezwykły jak na tą porę upał i dla tego jeszcze przed biegiem ostrzegaliśmy wszystkich. Prosiliśmy, apelowaliśmy, by nie starać się biec po żadne rekordy, bo raczej nie było na nie szans, prosiliśmy też, by umiejętnie zaplanować cały dystans, tak by bezpiecznie dobiec do mety. 

Niestety nie wszystkim się to udało. Jak dodaje A.Krzyścin, jeszcze nigdy nie było tylu medycznych interwencji, choć organizatorzy przeczuwali, co będzie się dziać na trasie. – Przeczuwałem, że będzie bardzo ciężko, dlatego przed samym biegiem udało nam się zorganizować dodatkowo cztery punkty zraszania na trasie, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie wiem co by było, gdybyśmy nie mieli tak dobrze zorganizowanej od lat służby medycznej, zarówno w strefie mety, jak i na quadach podczas biegu. Było to wyjątkowo ważne w tym roku, bo pomocy potrzebowało kilkadziesiąt osób i oni tą pomoc otrzymali od razu. Na szczęście wszystkie trudne przypadki zakończyły się dobrze, ale impreza rzeczywiście była ekstremalnie trudna – kończy Krzyścin.

Przypomnijmy, że bieg w czasie nieco ponad 72. minut wygrał Adrian Przybyła, wśród kobiet triumfowała Monika Brzozowska. O tym ile kosztowała triumfatora wygrana, widać na powyższym zdjęciu.