Jedną ze stosunkowo nowych twarzy w kadrze KS-u Gniezno jest Łukasz Fechner. Ten sezon jest dla niego drugim w barwach ekipy z naszego miasta. Jak to się stało, że trafił do KS-u? Dlaczego futsal, a nie duże boisko?
Łukaszu, pochodzisz z Wrześni. Jak to się zatem stało, że grasz w KS Gniezno?
– Historia jest dosyć ciekawa, ponieważ do dołączenia do zespołu namówiła mnie osoba kompletnie niezwiązana z klubem. Był to Dominik Cichoński, który jest kierownikiem amatorskiej drużyny we Wrześni, w której również występuję w wolnych chwilach. Pewnego dnia poinformował mnie, że KS Gniezno organizuje trening otwarty i powinienem jechać spróbować swoich sił. Początkowo nie byłem co do tego przekonany, ale ostatecznie stwierdziłem, że może to być fajne doświadczenie, nawet jeśli ostatecznie nie uda mi się na dłużej zagościć w zespole. Koniec końców przepracowałem okres przygotowawczy z zespołem i już w pierwszym meczu ligowym udało mi się zadebiutować w 1. Polskiej Lidze Futsalu. Aktualny sezon jest moim drugim i na pewno nie żałuję decyzji, którą wtedy podjąłem.
Dlaczego postawiłeś na futsal a nie na piłkę 11-osobową?
– Generalnie to przez wiele lat łączyłem piłkę 11-osobową z grą w lidze halowej we Wrześni. Także ten futsal gdzieś tam zawsze był tyle, że oczywiście na typowo amatorskim poziomie. Kluczowy był 2014 rok, kiedy to w jednym z meczów na dużym boisku, po brutalnym wejściu wślizgiem przeciwnika, doznałem poważnego złamania kostki. Przeszedłem wtedy operacje i do dziś mam pamiątkę w postaci blachy oraz kilku śrub w nodze. Po tamtej kontuzji do piłki 11-osobowej już nie wróciłem i postawiłem na futsal, gdzie zdecydowanie mniej jest wślizgów czy innych groźnych wejść.
0 komentarzy