Ambitna walka nie wystarczyła, by wywieźć ze stolicy choćby jeden punkt. KS Gniezno w dramatycznych okolicznościach przegrał z AZS UW 2:3 (1:2). Dwie bramki dla drużyny z naszego miasta zainkasował Mariusz Sawicki.
Pierwsze pięć minut rywalizacji to w miarę wyrównana postawa obu ekip. Gnieźnianie stwarzali okazje, ale ani Dariusz Rychłowski, ani Adam Heliasz nie potrafili pokonać Tomasza Warszawskiego. Wynik spotkania w piątej minucie otworzył reprezentant gospodarzy, Bartosz Przyborek. Niestety, kolejne trafienie również padło łupem miejscowych. W siódmej minucie Dawida Kasprzyka pokonał Denis Lifanov i mieliśmy 2:0.
Po tych golach inicjatywa spoczywała po stronie warszawskich futsalistów, a KS Gniezno nie miał pomysłu na zmianę obrazu spotkania. Coś drgnęło w 17. minucie, kiedy to składną akcję gnieźnian precyzyjnym uderzeniem wykończył Mariusz Sawicki. Był to gol kontaktowy na 1:2. Właśnie taki wynik widniał na tablicy wyników po pierwszej połowie.
W trakcie przerwy gnieźnieńscy futsaliści udali się na trybuny, by ustalić taktykę na drugą połowę. W mocnych słowach motywowali się do dalszej walki.
Tuż po przerwie ponownie na listę strzelców wpisał się Mariusz Sawicki, doprowadzając w ten sposób do wyrównania 2:2. Ta bramka dodała naszym piłkarzom halowym wiatru w żagle. Podopieczni Adama Heliasza i Pawła Hoefta szukali kolejnych szans na trafienie. Wydawało się, że w 27. minucie gospodarze ponownie wyjdą na prowadzenie, ale na wysokości zadania stanął Dawid Kasprzyk, popisując się kapitalną paradą. Miejscowi przejęli inicjatywę i znów zaczęli groźnie nacierać.
W 29. minucie, po tym jak przewinił Adam Heliasz, KS Gniezno miał na swoim koncie trzy faule. Decyzja sędziów była mocno kontrowersyjna, ale gnieźnianie musieli się z nią pogodzić i uważać na kolejne przewinienia. Kilka chwil później goście ruszyli z groźną akcją. Na skrzydle rozpędził się Dariusz Rychłowski, ale niestety nie zdołał podać do Mariusza Sawickiego.
Na pięć minut przed końcem spotkania na tablicy wyników nadal widniał rezultat 2:2. To zwiastowało arcyciekawą końcówkę. W 36. minucie ponownie zawrzało, bo na konto gnieźnian powędrował piąty faul akumulowany. Przyjezdni musieli uważać na kolejne przekroczenia przepisów. KS ambitnie walczył o trzeciego gola. Niestety, w 39. minucie, po sporym zamieszaniu w polu karnym gnieźnian, piłka wtoczyła się do siatki. Ostatecznie AZS UW wygrał 3:2.
Sobotni pojedynek w Warszawie był zacięty i wyrównany. Gospodarze byli w zasięgu ekipy z pierwszej stolicy Polski. Szkoda, że nie udało się zainkasować choćby remisu, który dałby jeden punkt do ligowej tabeli. Wobec porażki z AZS UW, gnieźnieńscy futsaliści nadal pozostają bez punktów w tym roku kalendarzowym…
Pomeczowy wywiad z Pawłem Hoeftem, asystentem trenera KS-u Gniezno:
Ciekawostki na temat meczu? Z pozycji trybun śledziło go niespełna dwudziestu kibiców, a spikerem był… medyk.
AZS Uniwersytet Warszawski: Warszawski (Łasecki) – Araujo, Kępiński, Marcinkowski, Lifanov – Nahorny, Rathnau, Starek, Iwaszek, Przyborek
KS Gniezno: Kasprzyk (Zięba) – Kaźmierczak, Sawicki, Rychłowski, Słowiński – Szurgot, Greser, Polus, Lewandowski, Bereźnicki, Heliasz
Z Warszawy, Mateusz Domański
0 komentarzy