Sensacyjne rozstrzygnięcia przeplatają z bezbarwnymi występami. Gdzie tkwi przyczyna sinusoidalnej formy futsalistów KS? Zapytaliśmy o to jednego z zawodników klubu.
– Zawsze powtarzałem, że ta drużyna ma duży potencjał, wierzę w nią i w końcu pokazaliśmy, że możemy walczyć jak równy z równym z każdym w lidze – mówi nam Paweł Kaźmierczak, futsalista Grinbud KS. Trudno się nie zgodzić, skoro w miniony weekend gnieźnianie pojechali do Mosiny i w teorii powinni wracać ze spuszczonymi głowami. Na to przynajmniej wskazywałyby ostatnie występy. KS to jednak w tym roku zespół, na którym bukmacherzy mogli by sporo zarobić. Potrafi zagrać błyskotliwie, potrafi też zaskoczyć sam siebie, nie znajdując recepty na rywala z dołu tabeli. Skąd zatem takie wahania formy? Dlaczego tak łatwo dajemy sobie zabierać punkty z własnego parkietu? Łatwej odpowiedzi na to pytanie nie ma, bo nie zna jej być może nikt. – To nie jest na pewno klątwa własnej hali, czy coś w tym stylu – kontynuuje Kaźmierczak. – Podchodzimy do każdego meczu tak samo skoncentrowani, ale ten sezon nie układa się tak, jak zakładaliśmy. Każdy mecz jest inny. Jeśli już miałbym szukać powodów gorszych występów u siebie, to chyba jest to większa chęć zwycięstwa przed własną publicznością. Wiadomo jak jest, jeśli nic nie wychodzi – dochodzą nerwy. Przychodzą rodziny, znajomi, każdy chce się pokazać to oczywiste. Chcemy pokazać fajny futsal, to wszystko. Na wyjeździe chyba mimo wszystko potrafimy je opanować nieco bardziej i umiemy zdobywać punkty.
KS ma do rozegrania jeszcze trzy spotkania, w tym dwa u siebie. Drużyna jest w dolnych rejonach tabeli i jeśli nie chce drżeć o utrzymanie do samego końca, musi zdobyć punkty. Jak najwięcej.
0 komentarzy