Po raz ostatni wracamy do wydarzeń z niedzielnego meczu KS Gniezno – FC10 Zgierz. I raz jeszcze skupimy się na przedłużonym rzucie karnym z 34. minuty, który mógł zakończyć się fatalnie dla bramkarza gnieźnieńskiego zespołu Dawida Kasprzyka.
Egzekutorem przedłużonego rzutu karnego był Amadeusz Brzosko. Dawid Kasprzyk wyczuł jego intencje i odnotował skuteczną interwencję. Rywal próbował jeszcze dobijać, jednak zrobił to na tyle nieudolnie, że wpadł w twarz gnieźnieńskiego bramkarza. Z nosa Kasprzyka zaczęła sączyć się krew i potrzebna była interwencja medyka. Jego przypuszczenia wskazywały na złamanie nosa.
– Bezpardonowe wejście wyprostowanymi nogami zawodnika ze Zgierza. Są podejrzenia medyka, że nos może być złamany. Teraz Dawid jedzie do szpitala, zobaczymy, co będzie dalej. Głupie zachowanie rywala. Tak się nie gra, tak się nie zachowuje. Słuszna kartka sędziego. Później nerwy puściły. Wiadomo, że chłopacy stanęli w obronie swojego kolegi. Niepotrzebnie, bo takie sytuacje nie mogą mieć miejsca na boisku – mówił tuż po meczu Adam Heliasz, szkoleniowiec KS-u Gniezno.
Tuż po tym rzucie karnym wywiązała się szarpanina, ale to już opisywaliśmy wcześniej. Wracając jednak do Dawida Kasprzyka, golkiper na szczęście nie doznał złamania nosa. W dalszej części spotkania zastępował go Dawid Dymek, który zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Podobnie zresztą jak Kasprzyk. Brzoska za faul na gnieźnieńskim bramkarzu obejrzał w pełni zasłużoną czerwoną kartkę.
0 komentarzy