Hokeiści UKH Startu 1954 rzutem na taśmę awansowali do baraży, pozwalających im marzyć o zachowaniu ligowego bytu. Dziś na stadionie przy Sportowej pokonali Siemianowiczankę 2-1.
To było klasyczne spotkanie z kategorii – być albo nie być. Gnieźnianie musieli zrobić wszystko by zwyciężyć, bo każdy inny scenariusz stawiałby ich pod ścianą w kontekście ligowego bytu. I widać to było od pierwszego gwizdka. Start kreował sporo sytuacji, ale znów zagubił gdzieś skuteczność, którą złapał podczas minionego weekendu odnosząc dwa zwycięstwa. Na szczęście sporą nieporadnością w ofensywie wykazywała się również Siemianowiczanka, więc można było liczyć, że w końcu coś wpadnie do bramki rywali. I tak rzeczywiście się stało. Najpierw Robert Grotowski otworzył wynik meczu, po świetnym podaniu z głębi pola od Arkadiusza Brożka, a na 2-0 podwyższył jeszcze przed przerwą rezultat Marcin Grotowski. Goście zdołali wprawdzie się odgryźć zdobywając honorowe trafienie, ale to było wszystko, na co pozwolili im gospodarze w tym meczu. – To był jeden z trudniejszych meczów w tym sezonie. Presja na zawodnikach była spora i to było widać. Ubiegły weekend nam wyszedł, a tutaj ciężar gatunkowy nieco nas skrępował – powiedział SportowemGnieznu.pl trener Wojciech Jankowski.
Duże słowa uznania na pewno należą się całemu zespołowi za świetną końcówkę fazy zasadniczej. Po fatalnej serii porażek gnieźnianie pokazali wielkie zaangażowanie w trzech ostatnich spotkaniach i przynajmniej na razie uratowali swoją skórę. Za tydzień zatem czekają nas spore emocje, bo turniej barażowy z udziałem m.in Startu i Stelli odbędzie się na naszym boisku od piątku do niedzieli. Emocje gwarantowane!
0 komentarzy