Mateusz Poltaszewski będzie jak już informowaliśmy, nowym graczem Stelli Gniezno. Czołowy polski snajper i wychowanek tego klubu wraca, bo jak nam mówi „Tak obiecał ŚP. Henrykowi Grotowskiemu”

Stella Gniezno ma powody do optymizmu przed kolejnym sezonem na otwartych boiskach. Jej szeregi zasili Mateusz Poltaszewski (na zdj.  jeszcze w koszulce Grunwaldu w meczu ze Stellą), który wraca do grania po serii ciężkich kontuzji. Czuje się w 100% zdrowym i chce wrócić do swojej dobrej dyspozycji. – Stwierdziłem, że to jest ten czas, gdy warto będzie wrócić do tego klubu i tego miejsca – mówi nam 33-latek. – Chcę wrócić do swojej dawnej formy i Stella będzie dobrym do tego miejscem. Poza tym, uzyskałem uprawnienia trenerskie i dla mnie będzie to idealne połączenie, trenując i sam grając. Ale skłamałbym, gdybym powiedział, że była to bardzo prosta decyzja. Przecież przez ostatnie lata grałem w drużynie, która biła się o duże cele. Ale jest to dla mnie wyzwanie, bo wracam do tego co się kiedyś zaczęło. Zresztą miałem coś do zrobienia, bo odchodząc do Poznania, obiecałem mojemu trenerowi z Gniezna, śp. Henrykowi Grotowskiemu, że wrócę na „stare śmieci”. To teraz robię. Cieszę się, że będę miał okazję grać chociażby z Arturem Mikułą. To mnie też nakłoniło do powrotu, bo to jest rewelacyjny zawodnik i liczę, że stworzymy ciekawy duet na boisku. 

Transfer Poltaszewskiego ma jednak swój mały haczyk. Zawodnik nie będzie w sezonie zimowym reprezentował barw gnieźnieńskiego klubu, a… Grunwaldu Poznań. „Wojskowi” zagrają w Pucharze Europy i obie drużyny dogadały się, że w tym ważnym turnieju hokeista zagra dla wielokrotnego mistrza Polski. – Fajnie, że oba kluby się dogadały w tej sprawie, bo bardzo chciałem zagrać na tym poziomie. Jeśli mam kończyć przygodę z Grunwaldem, to chciałbym, aby to było w dobrym stylu, po jakimś fajnym występie – dodaje nowy zawodnik Stelli.