Wizyty u kilku lekarzy, konsultacje z ortopedami i fizjoterapeutami i dalej… nic nie wiadomo. Lider Sklepu Polskiego MKK, Piotr Golasiński doznał kontuzji, której nikt nie potrafi zdiagnozować, a która skutecznie wyeliminowała go z gry. Zawodnik, który przez 10 lat niemal nie wiedział co to poważny uraz, zderzył się od razu z górą lodową. Na dodatek totalnie niewidzialną.
Orły zaliczyły fatalny początek sezonu przegrywając dwa mecze u siebie, których genezy jedni szukali w nowej hali, a inni w nieobecności jednego z liderów – popularnego „Golasa”. Dziś to już tylko historia, z której wnioski zostały wyciągnięte, jednak pewien problem ciągnie się do dziś. Golasińskiego w drużynie nie ma już od dwóch miesięcy, a dokładnie od sparingowego meczu w turnieju w Kościanie. Tam jeden z zawodników nadepnął mu na prawe śródstopie i coś co początkowo wydawało się niegroźną kontuzją, jest prawdziwą udręką do dnia dzisiejszego. Na nic zdały się prześwietlenia i konsultacje u kilku lekarzy. U zawodnika nie znaleziono nic niepokojącego, a noga jak bolała, tak boli! O co więc chodzi? Są sugestie, zalecenia i… czekanie aż ból sam minie.
– Krew mnie zalewa, ale nic nie mogę zrobić. Na dzień dzisiejszy nie wiem kiedy wrócę na parkiet. Żadna z kilku konsultacji lekarskich nie dała odpowiedzi co mi jest. Ostatnio usłyszałem, że być może mam naderwane ścięgna i więzadła budujące okolice stawu, ale nie wydaje mi się, by ta diagnoza była w 100% prawdziwa. Prześwietlenia też nic nie pokazują, znów słyszę, że „ponoć” jest delikatne przesunięcie kości, ale lekarz stwierdził, że to z kolei nie powinno mieć większego wpływu na ból który mi dokucza. Jest to rzeczywiście dziwna i nawet nieco śmieszna sytuacja, bo przy dzisiejszym stanie medycyny powinienem się dowiedzieć od ręki, gdzie leży problem. W 100% nikt mi nie powiedział co mi jest, wszyscy tylko przypuszczają – relacjonuje naszemu portalowi z niedowierzaniem Golasiński.
Na szczęście kontuzjowana noga ma się coraz lepiej i ból dokuczający rozgrywającemu Orłów jest coraz mniejszy. Lekarze zalecają jednak wyleczenie „niewidzialnej” kontuzji do końca, to jest… do momentu gdy ból ustąpi.
– Zaczynam funkcjonować coraz lepiej, ale jeszcze nie mogę podjąć pełnego wysiłku podczas treningów. Miałem dwa lub trzy podejścia, ale musiałem odpuścić. Myślę, że może około miesiąca muszę jeszcze poczekać – prognozuje gnieźnianin.
Sytuacją podstawowego kreatora gry drużyny martwi się też prezes klubu, Tomasz Konowalski. Brak Golasińskiego to nie tylko wielka wyrwa jakościowa w składzie, ale i brak lidera w szatni. Na dzień dzisiejszy nikt nie jest w stanie załatać tak poważnej dziury w składzie.
– Zdecydowanie Piotrek potrafi pełnić funkcję lidera na boisku, ale odgrywa też bardzo ważną rolę w szatni. Swoimi umiejętnościami na boisku i mocnym słowem w szatni, potrafi przemówić do innych. Szkoda, ale musimy radzić sobie na razie bez niego – ubolewa Konowalski.
Mimo braku Golasińskiego, drużyna Sklepu Polskiego MKK radzi sobie w tegorocznym sezonie całkiem dobrze. Po dwóch premierowych porażkach we własnej hali, drużyna przywiozła komplet punktów z dwóch wyjazdowych spotkań, a ostatnio w końcu przełamała się też na własnym parkiecie wygrywając z Arką Gdynia. Z 3 zwycięstwami i 3 porażkami gnieźnianie są w tabeli na 7 miejscu. W weekend czeka ich wyjazdowy mecz z ostatnim w tabeli Treflem II Sopot, w którym zagrają… bez kolejnego z liderów Darka Dobrzyckiego. Zawodnik narzeka na drobny uraz i lekarze zalecili mu dwutygodniową przerwę od gry.
0 komentarzy