To była piorunująca końcówka ligi w wykonaniu gnieźnieńskich koszykarzy. Gnieźnianie zrobili kawał dobrej roboty wygrywając czwarty mecz z rzędu i ostatni fazy zasadniczej pokonując w Inowrocławiu Domino. Gospodarze, którzy byli faworytem w starciu z Orłami, zostali rozgromieni 62-81!!
Sytuacja była jasna – zwycięzca pojedynku, przystąpi do rundy play-off z dużo lepszej pozycji. W pierwszym meczu w Gnieźnie inowrocławianie wprawdzie minimalnie wygrali, jednak ostatnie występy Orłów dawały powody do optymizmu, że w tym pojedynku nie będzie murowanego faworyta. I rzeczywiście tak było.
Wprawdzie pierwsze minuty były tym do czego przyzwyczaili nas gnieźnianie (0-7), jednak kolejne fragmenty były nieco lepsze i Orły zaczęły prowadzić równorzędną grę w z gospodarzami. Michał Warchowski, który kapitalnie rozpoczął mecz niemal się nie myląc, nie miał wielkiego wsparcia w partnerach, dzięki czemu gnieźnianie zniwelowali stratę do zaledwie jednego punktu po I kwarcie (16-15)
W II kwarcie dwie „trójki” najpierw Dobrzyckiego, a później Andrzejewskiego pozwoliły gościom objąć prowadzenie (18-23). Domino dzięki 7 punktom z rzędu Krzysztofa Kozłowskiego odrobiło stratę i wyszło na prowadzenie (30-28), jednak w kolejnych fragmentach znów zaczęła się uwidaczniać przewaga przyjezdnych, którzy dzięki konsekwentnej grze w obronie zaczęli „uciekać” gospodarzom. Do przerwy MKK zbudował 5 oczek przewagi w czym dużą zasługę miał Emil Rau zdobywając ostatnich pięć punktów.
Początek III kwarty dawał jeszcze nadzieję miejscowym. Krystian Rosiński znów skutecznie szukał drogi do kosza, jednak receptą był tego dnia Emil Rau. Rozgrywający najlepszy mecz w sezonie zawodnik potrafił wziąć ciężar meczu na swoje barki, a dodatkowo wsparł go Wojciech Pawełczyk i przewaga gnieźnian urosła do 11 punktów (47-58). Inowrocławianie chcieli jeszcze zmniejszyć stratę do MKK próbując rzutów za „3”, jednak i to nie przyniosło rezultatów, przez co Orły prowadziły przed ostatnią częścią 64-52. Ostatnia kwarta rozpoczęła się od kapitalnej serii w wykonaniu duetu Szydłowski-Rau, dzięki czemu losy meczu zostały w zasadzie rozstrzygnięte (52-73). Kolejne punty w wykonaniu Damiana Kotwasińskiego i Filipa Andrzejewskiego odebrały gospodarzom ochotę do gry. Wiadomo było, że tego wieczoru punkty pojadą do Gniezna, więc Domino zaczęło popełniać błędy w ataku a MKK dowiozło do końca prowadzenie zapewniając sobie dużo lepszą pozycję przed rundą play-off. Najprawdopodobniej (jutro odbędzie się większość spotkań) gnieźnianie przystąpią do decydującej fazy z 5. miejsca.
Na duże słowa uznania po tym meczu zasłużyli z pewnością Emil Rau oraz wchodzący z ławki Filip Andrzejewski. Obaj udowodnili, że w meczu o dużą stawkę potrafią dać drużynie sporą jakość, co przed rundą play-off jest sporym handicapem dla trenera Arkadiusza Konowalskiego. Słowa uznania należą się też Danielowi Kotwasińskiemu, który udowodnił, że jest już pełnowartościowym zmiennikiem dla Piotra Golasińskiego.
Osobne słowa pochwały należą się gnieźnieńskim kibicom, których było więcej niż niż miejscowych sympatyków. A nawet jeśli nie było, to na pewno byli dużo głośniejsi 🙂
Domino Inowrocław – Sklep Polski MKK 62-81 (16-16, 21-27, 15-22, 10-17)
Domino: Rosiński 21, Sołtysiak 12, Kozłowski 10. Majer i Korólczyk 7, Warchowski 5,
Sklep Polski MKK: Rau 21, Kotwasiński 13, Andrzejewski 10, Sobkowiak 8, Tyborowski i Dobrzycki 7, Golasiński 6, Pawełczyk 4, Szydłowski 3, Budnikowski 2,
0 komentarzy