Piłka nożna

LKS. - Mieszko 1-2
Lipno - Mieszko 2-2
Mieszko - Leszno 2-0

Żużel

Stal - Unia T. 49-41
Start - ....
Start - .....

Koszykówka

MKK - GAK 92-80
MKK - Boruta 73-64
Tarnovia - MKK 82-67

Piłka ręczna

MKS - Zagłębie 25-34
Oleśnicą - Szczypiorniak 30-25
Piotrcovia - MKS 28-31

Futsal

Wenecja - KS 2-3
TAF - KS 5-6
KS - Bojano 4-1

NBA ponad wszystko. Syn spełnił rodzinne marzenie (wywiad)

Przygoda życia – mówią zgodnie Tomasz Konowalski i jego syn Hubert. Obaj wrócili ze Stanów Zjednoczonych, gdzie spędzili niecały tydzień zaliczając mecze NBA, treningi drużyny Washington Wizards i zwiedzając stolicę USA. Dla 12-letniego Huberta, koszykarza MKK, była to nagroda od Marcina Gortata za świetny występ w trakcie jednego z polskich campów w ubiegłym roku. Jego tata, na codzień prezes klubu, nie mógł takiej okazji przepuścić i postanowił towarzyszyć synowi w podróży, która także jemu chodziła po głowie od wielu lat. Jakie wrażenia przywieźli ze sobą do Gniezna? 

Hubert Maciejewski/SportoweGniezno.pl – Hubert, jeszcze są „ciary” na plecach po przylocie?

Hubert Konowalski/Sklep Polski MKK – Wrażenia są bardzo duże. Miasto samo jest ogromne, tak samo jak drapacze chmur. Ale najważniejsze były oczywiście mecze. Byliśmy z tatą na dwóch – pierwszy z Orlando Magic, a drugi z Brooklyn Nets w ramach polskiej nocy. Atmosfera była nie do opisania i marzy mi się aby kiedyś jeszcze to powtórzyć.

-A co zrobiło na Tobie największe wrażenie – miasto, hala, publiczność?

-Największe wrażenie zrobiła polska noc. Było mnóstwo Polaków z flagami, transparentami. To było fantastyczne. Hala jest tak ogromna (ponad 20 tys. pojemności), że nasze wyglądają jak miniaturki. Kibice też bardzo dopingują swoją drużynę, a poziom gry zawodników jest nie do opisania.

-Mieliście jako grupa (do Waszyngtonu przyleciała kilkunastoosobowa grupa z Polski) coś specjalnego zorganizowanego przez Gortata?

-Tak. Mieliśmy specjalny trening z Marcinem Gortatem. Spotykaliśmy się także z zawodnikami Wizards, mogliśmy zrobić sobie zdjęcia, poprzybijać „piątki”, było super.

-Marcin coś Tobie podpowiedział, wskazał na jakieś niedociągnięcia?

-Każdemu z nas na okrągło coś podpowiadał i mieliśmy dużo rzeczy do zapamiętania. Na pewno będę jeszcze więcej trenował i ten wyjazd pokazał, że ciężką pracą można daleko zajść

-Tomek, jak wyglądał plan Waszego pobytu?

-Tomasz Konowalski/prezes Sklepu Polskiego MKK – Pobyt był bardzo intensywny. Byliśmy niecały tydzień i skoncentrowani wyłącznie na tym by dobrze poznać Waszyngton, oraz zaliczyć kilka atrakcji sportowych. W pierwszy dzień był trening zorganizowany dla dzieciaków, które przyleciały z Polski prowadzony przez trenerów Wizards. Dla nich to było nieziemskie przeżycie. Następnie zwiedzanie całej areny niejako od szatni. Można było zobaczyć zawodników, przywitać się, zebrać autografy, zrobić zdjęcia. Następnie były mecze – z Orlando i ten najważniejszy z Nets, w ramach Polsih Heritage Night. Wielkie emocje, mnóstwo Polonii, która przyjeżdża specjalnie na ten mecz także z Polski. Naprawdę można mieć ciarki na ciele, gdy to się ogląda. Nie zapominajmy, że Kościuszko i Pułaski mocno zapisali się w historii USA, więc miejscowa ludność też o tym pamięta.

-Syn spełnia marzenie ojca, to historia prawie jak z filmu. Ty to podkreślasz, że tak było.

-Cały czas powtarzam, że Hubert nie tylko spełnił swoje wielkie marzenie, ale i marzenie ojca. Ojca, który dodatkowo jest od 7 lat jego klubowym trenerem. Wspólnie mogliśmy zobaczyć coś co do tej pory oglądaliśmy tylko w telewizji. Najbardziej zapamiętam, nie to, jak ogromne są Stany Zjednoczone, ale jakim wspaniałym człowiekiem jest Gortat. Przez kilka dni naprawdę mieliśmy okazję go trochę poznać, jego naturę, prawdziwe oblicze, to dopiero teraz widać ile dobrego robi nie tylko dla dzieci, ale ile dobrego robi cała jego fundacja.

Tomek, czy Ty jako szef klubu miałeś jakiś dodatkowy cel, niż tylko przyglądanie się budynkom i zawodnikom NBA?

-Podejrzeć było co. Nie miałem co prawda okazji by porozmawiać z działaczami Wizards, ale spędziłem długą chwilę rozmawiając z Gortatem. Mówił mi na czym polega koszykówka za oceanem, szkolenie w szkołach, jak to się zaczyna. Wiele z tych rzeczy byłoby w Polsce do zainicjowania, ale tutaj kłaniają się pieniądze.

-Czy Marcin Gortat wystawiał jakieś indywidualne laurki polskiej młodzieży, która przyleciała? Coś usłyszałeś nt. swojego syna?

-Indywidualnie Marcin nie wyróżniał nikogo. Bardzo często za to podkreślał, że znaleźli się tutaj bo coś już potrafią i coś osiągnęli. Ten wyjazd ma ich motywować, do treningów, rozwoju, nauki języka. A do tego trzeba dodać, że ksywa Marcina – Polish Hammer, nie wzięła się z niczego. Polak jest tytanem pracy, jednym z największych w tym klubie i zwracał naszym dzieciakom aby nie bali się ciężkiej pracy. Także akcentował to, by uczyli się w szkołach języka, bo to w NBA jest potrzebne

-Gortat w całości sfinansował wyjazd polskich dzieciaków?

-Tak. Ci, którzy byli laureatami campów z tytułami MVP (Hubert wygrał te zmagania w wielkim finale w Łodzi!), wyjechali dzięki środkom z fundacji Gortata. To co wszystko zobaczyły miały tak naprawdę za darmo. Natomiast my jako rodzice, musieliśmy oczywiście dofinansować swój wyjazd. Patrząc na to co zobaczyliśmy było warto.

Dziękuję Wam za rozmowę

22 stycznia 2018 | 19:45

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *