Dawno MKK nie zanotował tak dobrego ligowego otwarcia. Gnieźnianie zanotowali dwa zwycięstwa, co cieszy kapitana zespołu Dariusza Dobrzyckiego.
Dobrzycki ma co najmniej dwa powody do zadowolenia: wrócił po ciężkiej kontuzji do gry, a jego drużyna na początku sezonu nie zawodzi. Odniosła we własnej hali dwa pewne zwycięstwa, co dawno się nie zdarzyło. – Nie wiem ile czasu upłynęło od tak dobrego początku, ale może i z 5 lat – zastanawia się zawodnik „Orłów”. – Co prawda w sobotę w meczu z Treflem powróciły demony przeszłości, gdy straciliśmy wiele z przewagi, ale w ostatniej części odpowiedzieliśmy tym samym i dowieźliśmy zwycięstwo do końca.
Dobrzycki nie jest ciągle w optymalnej formie, ale trudno się dziwić, skoro wrócił do gry po kilkunastomiesięcznej przerwie. Szczególnie trudny był dla niego pierwszy ligowy występ, gdzie trafił tylko jeden raz z gry. – Ta długa przerwa zrobiła swoje. Treningi to nie jest to samo co mecz, gdzie jest zupełnie inne obciążenie. Ta przysłowiowa „rdza” będzie jeszcze schodzić przez kilka spotkań, a do tego trzeba uczciwie przyznać, że nie jestem już tak młodym graczem. Jest krok do przodu w porównaniu z inauguracją, więc jestem dobrej myśli. Na szczęście nie czuję bardzo kontuzjowanej nogi, a do lekkiego bólu się już przyzwyczaiłem – kończy koszykarz „Orłów”
MKK przypomnijmy w pierwszej kolejce rozprawił się z Miastem Zakochanych Chełmno, a ostatnio z rezerwami Trefla Sopot. W nadchodzący weekend ma szansę na kolejny triumf bo znów zagra u siebie i to z najsłabsza na razie ekipą, Pyrą Poznań.
0 komentarzy