Koszykarze Sklepu Polskiego MKK znów to zrobili. Znów przegrali wygrany mecz, serwując rywalom prezenty w końcowych fragmentach meczu. Politechnika nie zaprezentowała nic co mogło rzucić na kolana, a i tak wygrała przy Sportowej 61-62 (34-24)
Ciężko zebrać myśli, a co dopiero napisać w krótkim materiale to, co wydarzyło się w kolejnym ligowym meczu z udziałem „Orłów”. MKK kolejny raz w tym sezonie przegrał mecz, który nie miał prawa przegrać, a ostatnie minuty wyglądały tak, jakby zespołowi odcinano dopływ paliwa z każdą upływającą minutą. Gramy dobrze, kontrolujemy spotkanie i nagle stop! Gubimy piłki, popełniamy proste błędy i sami prosimy się o problemy.
Nasza mieszanka doświadczenia i młodości dziś wyglądała dobrze tylko w pierwszych 10 minutach. Nie graliśmy może koncertowo, ale na pewno solidnie w obronie. Rywalom pozwoliliśmy na rzucenie zaledwie 5 punktów i wydawało się, że zbity rywal poprosi o jak najmniejszy wymiar kary. Zgubiły nas jednak dziś trzypunktowe rzuty. Wyjątkowo często i dużo probowaliśmy dziś trafiać z obwodu, a akurat ten element okazał się przekleństwem. Z 34 prób trafiliśmy tylko sześciokrotnie, z czego połowa dorobku padła łupem Adama Bednarczyka. Politechniką jedną nogą była już „poza meczem”, gdy po trójce Rutkowskiego na 2:42 przed końcem prowadziliśmy 59-50. MKK zagrał jednak w końcówce „antykoncert” pozwalając rozwinąć skrzydła gościom w ostatnich 120 sekundach. Dwie „trójki” Czerniewicza i na dokładkę dwa trafienia spod kosza wbiły naszą drużynę w parkiet. MKK ze spuszczonymi głowami mógł posłuchać tańca radości drużyny znad morza.
SKlep Polski MKK Gniezno – Politechnika Gdańska 61-62 (24-5, 11-19, 9-13, 17-25)
Punkty dla MKK: Szydłowski 17, Leśniczak 10, Bednarczyk 9, Kotwasiński i Sobkowiak 6, Rutkowski 5, Barański 4, Rau i Wietrzyński 2
Najwięcej dla Politechniki: Czerniewicz 22
0 komentarzy