Adam Ellis nie jest na razie „zbawcą” Ultrapur Startu Gniezno. Czy niedzielny mecz w Gnieźnie jest zwiastunem powrotu do solidnej dyspozycji?
Adam Ellis miał być tym zawodnikiem, który w końcu będzie aspirował do miana drugiego lidera w drużynie. Start nie miał ostatnio szczęścia trafić na silny zagraniczny duet, bo o ile Masters prezentuje równy wysoki poziom, tak inni „stranieri” głównie zawodzili. Czy z Ellisem będzie podobnie?
Zawodnik przyszedł do Gniezna jako ten, który ma ugruntowana pozycję na najniższym szczeblu ligowym. Dziś daleko mu do tego, bo statystyki nie kłamią. Ellis ma dopiero 17. ligową średnią (1.8), gorszą nawet od Patryka Budniaka (!), a i tak dźwignął ją ostatnim meczem z Piłą. Ponoć teraz ma być inaczej. – To był w końcu taki mecz, jaki bym chciał – mówi nam żużlowiec. – Nie było może idealnie, ale zrobiliśmy kilka istotnych zmian, które działały. Nie w samych silnikach, ale delikatnie dostroiliśmy ustawienia do tego toru i to już było widać bardzo dobrze. Testowałem także pewne rzeczy w Niemczech w tygodniu, tutaj była tego kontynuacja. Czułem się w końcu dobrze na motocyklu i mogę być zadowolony z mojego wyniku, jak i przede wszystkim z wyniku drużyny.
29-letni Brytyjczyk musi zrobić progress, jeśli Start ma ambicje, by nie być tylko wiecznym finalistą KLŻ. Przy falującej formie wielu zawodników, czerwono-czarni jak tlenu potrzebują teraz drugiego silnego lidera, by wygrywać mecze na wyjeździe i nie powodować u siebie takich turbulencji jak w meczach z Gdańskiem i Piłą.
0 komentarzy