Dariusz Sajdak jakiś czas temu wytoczył „działa” przeciwko dwóm byłym żużlowcom Startu. Jedną bitwę z Mirosławem Jabłońskim już wygrał, bliska finału jest także druga z Oskarem Fajferem. Pierwszy raz skomentował obie historie.
To sytuacja bez precedensu, by żużlowy mechanik toczył sądowe boje z dwoma żużlowcami naraz i to z jednego miasta. Dariusz Sajdak wygrał niedawno w sądzie batalię z Mirosławem Jabłońskim o zniesławienie, gdy ten oskarżył go publicznie o kradzież silników jednego z zawodników Apatora Toruń. Na swoim profilu Jabłoński zamieścił oświadczenie (już zniknęło – dop.aut.) przyznając się do kłamstwa, aktualny mechanik Patryka Dudka skomentował krótko po raz pierwszy finał tej sprawy. – Nie zależało mi na skazaniu Mirka wyrokiem karnym, tylko żeby przyznał, że to, co publicznie powiedział, było wiedzą nieprawdziwą i zasłyszaną. Na chwilę obecną czekam na zakończenie procesu z Oskarem Fajferem – mówi w rozmowie z WP Sportowefakty.pl. I właśnie proces z innym byłym zawodnikiem Startu, wkrótce ma także mieć swój finał. Tutaj chodzi o coś zupełnie innego.
Oskar Fajfer przypomnijmy chciał, by mechanik zwrócił mu około 30 tysięcy, które żużlowiec miał rzekomo wypłacać w formie zaliczek. Dariusz Sajdak na skutek problemów z sercem wylądował jednak w szpitalu, co skomplikowało ich relacje. – To jest prosta sprawa. Pan Fajfer umówił się z panem Sajdakiem na usługę. Miesięcznie mechanik miał dostawać 10 tysięcy, ale w ostatnich miesiącach, z uwagi na chorobę, zaprzestał wykonywania umowy. Zaproponował, że może pracować, podpowiadając z trybun. W tej sytuacji zawodnik wypowiedział umowę i zażądał zwrotu zaliczek – informował mecenas Sajdaka, Jerzy Synowiec. Ten postanowił również i na tym polu nie odpuścić i sprawa trafiła do sądu. Jej finał jest już bliski. – Na chwilę obecną czekam na zakończenie procesu z Oskarem Fajferem. Na razie sprawa skończyła się w pierwszej instancji i z komentarzem poczekam na prawomocne zakończenie sprawy – dodaje żużlowy mechanik.
fot. Onet.pl
0 komentarzy