– Musiałem dużo pracować znów charakterem – mówił po sobotnim meczu jeden z bohaterów Startu, Kevin Fajfer. Jeden z występów miał jednak pewien podtekst, który zdradził nam po spotkaniu sam zawodnik.
Kevin Fajfer jest bez cienia wątpliwości, najbardziej widowiskowo jeżdżącym zawodnikiem w tym sezonie przy W25. Jego ostatni pojedynek z Pollestadem, można było oglądać na stojąco, jak niemal wszystkie biegi. To czego nie udaje się wywalczyć na starcie i pierwszym łuku, waleczny zawodnik odrabia w polu. Na jednym triumfie bardzo mu w sobotę zależało. – To był ósmy bieg, który nie zaczął się najlepiej, ale ja go musiałem wygrać. Kolega, który przyjechał drugi (J. Jeppesen – dod. aut.), bardzo brzydko zachował się do mnie w Pile i ja to doskonale zapamiętałem. Powiedziałem sobie w duchu krótko: „Nie mogę z tobą przegrać”. Ja jechałem trzeci, krok po kroku robiłem swoje i wygrałem ten wyścig. Dalej już nie rozwijajmy wątku – zakończył z uśmiechem gnieźnianin.
0 komentarzy