Krzysztof Jabłoński powoli, ale coraz śmielej rozpycha się na rynku żużlowych tunerów. Z usług gnieźnianina korzystają coraz większe nazwiska.
KJ – te litery coraz częściej widać na pokrywach silników motocykli żużlowych. To inicjały Krzysztofa Jabłońskiego, który w ciągu ostatnich kilku lat dał się poznać jako świetny specjalista od tuningu. Sam niechętnie chwali się nazwiskami zawodników z którymi współpracuje, w ubiegłym roku głośno było o jednym – Andersie Thomsenie – teraz doszedł kolejny as Ekstraligi, Jason Doyle. Ilu w tej chwili zawodników „obsługuje” warsztat wychowanka Startu? Tego niestety nie wiemy, bo Jabłoński jest wyjątkowo skryty i woli pracować po cichu, nie chwaląc się nazwiskami.
Wiemy na pewno, że Australijczyk w weekend po raz pierwszy jechał na silniku przygotowanym przez gnieźnianina, a był to efekt bardzo słabych występów w ostatnich meczach. Doyle był wolny, zawodził na całej linii, a przecież miał być liderem grudziądzkiej drużyny. Ratunku postanowił więc szukać w Gnieźnie przy ulicy Trzemeszeńskiej.
Jabłoński miał okazać się wybawieniem z trudnej sytuacji i zdaje się, że to nastąpiło. Na pewno zrobił różnicę. Australijczyk zdobył z bonusami aż 13 punktów, miał więc powody do zadowolenia on i obecny w parkingu gnieźnieński tuner.
0 komentarzy