Wierzyć się nie chce, ale dziś mija dokładnie rok od kiedy ruszyliśmy z projektem pod nazwą SportoweGniezno.pl. Rok niesamowity, niezwykle pracowity, rok który był jednocześnie wielką frajdą, ale i poligonem doświadczalnym, gdy pisaliśmy o sprawach trudnych.
Rocznica to zawsze dobry moment, na wszelkiej maści podsumowania i analizy. Czasem to tez idealny czas, by się pochwalić. Mamy zamiar w krótkim materiale dotknąć wszystkiego po trochu, jednak przede wszystkim podzielić się z wami „kuchnią” dziennikarstwa sportowego. Wraz z Mateuszem żyjemy wprawdzie lokalnymi wydarzeniami od wielu lat, jednak praca w takim wymiarze i skali, oraz towarzyszenie niemal wszystkim dyscyplinom, to uwierzcie… nie lada wyzwanie. Nie chodzi o to by się tutaj żalić, liczyć na słowa otuchy, czy podziwu. Chodzi o to, by uświadomić wszystkim, którzy twierdzą, że w Gnieźnie NIC SIĘ NIE DZIEJE (tutaj nawiązuję też do hasła, które wymyślił Ratusz przy okazji promocji wydarzeń kulturalno-rozrywkowych w Gnieźnie), że nasze miasto sportowo kwitnie!
Jestem przy lokalnym sporcie od lat, ale takiej prosperity jaka ma miejsce od 2-3 sezonów nie pamiętam nigdy, a trochę wiosen mam na karku. Wiąże się to, ze wspomnianym sporym zaangażowaniem, które wymaga prawdziwej karkołomności szczególnie w weekendy. Nie rzadko komunikujemy się do późnych godzin nocnych, by skonsultować to co już miało miejsce i co trzeba jeszcze „wrzucić” na stronę.
Przy tej okazji wypada podziękować wielu klubowym działaczom, że wyręczają nas w pracy, przysyłając wyniki z dalekich wyjazdowych spotkań, gdzie siłą rzeczy nie da się być. Ale z drugiej strony lepszego momentu na start naszego projektu, nie mogliśmy sobie wymarzyć. Sport klubowy radzi sobie doskonale, indywidualnie także gnieźnianie mają się czym chwalić, więc o nudzie nie ma mowy. A że lubimy emocje przez wielkie „E” czasem i jest pikantnie. Nie sposób więc pominąć trudnej strony lokalnego dziennikarstwa. Kilkukrotnie pisaliśmy o sprawach kontrowersyjnych, niewygodnych dla niektórych i niełatwych do jednoznacznej analizy. Efekt był łatwy do przewidzenia. Z jednej strony dostawaliśmy pochwały, natomiast ci, dla których było to niezręczne, nie mieli skrupułów by dać nam do zrozumienia, że obraliśmy zły kierunek. Ot takie lokalne podwórkowe igrce.
A jak to wszystko się zaczęło? W aucie! Jadąc oczywiście z jednego ze spotkań. Nim puścilismy w obieg pierwszy post, mminęło wiele tygodni przygotowań, testów i wielkiej burzy mózgów, jak to ma wyglądać.
– Doskonale pamiętam moment, w którym narodziła się idea założenia portalu sportowego. Portalu, który wprowadzi nową jakość gnieźnieńskiego sportu w internecie. Rozmawialiśmy o tym podczas wyjazdu na mecz Startu w Lublinie. Później nastał okres intensywnych przygotowań, by nareszcie 8 grudnia 2017 roku ruszyć maszynę. Byłem i nadal jestem mocno podekscytowany faktem, że możemy oferować gnieźnianom i nie tylko taki produkt. Cieszę się każdym miłym słowem, ale i konstruktywną krytyką kierowaną w naszą stronę. Zrobiliśmy już sporo, jednak możemy zdecydowanie więcej i jestem przekonany, że kolejny rok będzie jeszcze bardziej udany. Chcemy tworzyć medium na miarę XXI wieku. Tak, by nasi odbiorcy byli maksymalnie usatysfakcjonowani i z przyjemnością przeglądali SportoweGniezno.pl.
To słowa Mateusza (Domańskiego, dla niewtajemniczonych jeszcze), bez którego dziś nie wyobrażam sobie ciągnięcia tego wózka. Niesamowite w tej całej układance jest to, jak idealnie się uzupełniamy. Mateusz fascynuje się piłką ręczną, ja – koszykówką. Gdy go ciągnie do futsalu, ja z chęcią spoglądam w stronę sportów walki. Na wielu obiektach widać nas jednak w duecie, bo po prostu jesteśmy uzależnieni od tej szczególnej dawki adrenaliny!
Aby nie było nudno i długo, na koniec kilka cyfr, z których jesteśmy autentycznie i bez sztucznego zadęcia dumni:
Zaserwowaliśmy wam (do wczoraj) 2070 artykułów
Nasz facebookowy fanpage śledzi już ponad 4 tys. osób
Mamy prawie 85 tys. unikalnych czytelników, z których 80% czyta nas regularnie
Zarejestrowaliśmy ponad 7 mln wyświetleń strony
Rozdaliśmy setki nagród, a tylko jeden nasz konkurs – Liga TGS – skupia co tydzień zainteresowanie ok. 150 osób
Zaufało nam już kilkadziesiąt lokalnych firm, które zauważyły potencjał w promocji poprzez sport
Raz jeszcze dziękujemy, że byliście, jesteście i mamy nadzieję będziecie z nami cały czas. Mamy w zanadrzu kilka nowych projektów, z których jeden ujrzy światło dzienne już niedługo.
0 komentarzy