To być może największa od lat szansa na pozyskanie dużego sponsora dla Startu Gniezno. W tle jest polityka, ale jak pokazuje rzeczywistość, bez niej aktualnie nie ma praktycznie co liczyć na sukcesy w sporcie. Dziś zdradzamy jakie deklaracje miały paść przy Wrzesińskiej.

Czy zbliża się przełomowy moment dla gnieźnieńskiego żużla? Z naszych informacji wynika, że jest na to szansa, choć od razu zaznaczamy – na tym etapie droga do „skoku na kasę” jest ciągle daleka. Wytłumaczmy po kolei o co chodzi. 

Start Gniezno zyskał tuż przed wyborami „nowego kibica”, Michała Kołodziejczaka. Lider Agrounii startujący do Sejmu z naszego okręgu obrał na celownik Start, jako jedną z trampolin do zyskania cennych głosów. Pojechał do Rzeszowa na mecz, był na Turnieju o Koronę Chrobrego, kupił nawet silnik dla szkółki za swoje pieniądze (tak w rzeczywistości było, choć zostało to zdyskredytowane przez niektórych jako wymyślona historia – dop.aut.), skrajnie różna była też reakcja kibiców. Jedni chwalili zaangażowanie, zdecydowana większość była jednak przeciwna takiej postawie. Dziś fakty są takie, że Michał Kołodziejczak ostatecznie dostał się na Wiejską i tutaj przechodzimy do najbardziej interesującego nas wątku.

Nowy parlamentarzysta jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, złożył ponoć obietnice, że gdy wejdzie do Sejmu zrobi wszystko, by ściągnąć do Startu kapitał. Wprawdzie takich i innych obietnic z ust wielu osób przerabialiśmy już sporo, jednak nieprzewidywalność i przebojowość Kołodziejczaka pozwala snuć nadzieje, że jest on w stanie dokonać czegoś niemożliwego. A wszystko wskazuje na to, że będzie miał do tego argumenty. Jak donosi gazeta.pl, Kołodziejczak ma wejść do rządu, bowiem jest forsowany przez Koalicję Obywatelską na nowego ministra rolnictwa. Jeśli do tego dojdzie, pozostaje trzymać kciuki, by i Start okazał się beneficjentem zmiany władzy w Polsce. Lepszej okoliczności na pewno do tej pory nie było i pewnie długo nie będzie.