To jest zły okres dla zawodników, działaczy i kibiców hokejowej Stelli. Klub od dłuższego czasu słabo sobie radzi na boiskach trawiastych i w hali. Co się dzieje?
Pięć spotkań, jedna wygrana i remis, minus siedemnaście goli i przedostatnie miejsce – to bilans Stelli w nowym sezonie halowej Superligi. Siedem meczów, sześć oczek, minus szesnaście trafień i trzecie od końca miejsce – to z kolei sytuacja po rundzie jesiennej na otwartych boiskach. Widać jak na dłoni, że na obu frontach sytuacja gnieźnian jest niemal bliźniacza. Co spowodowało tak spory regres formy? – Na pewno duże zakłóceniem jeśli chodzi o halę, są kontuzje głównych zawodników – tłumaczy nam prezes, Rafał Grotowski (na zdj.). – Straciliśmy na jakiś czas mocne ogniwa. Marcin Lewartowski na szczęście już wrócił, liczymy że za chwilę będzie to samo z Poltaszewskim. Zaczęliśmy na pewno źle, ale także cały terminarz mieliśmy od początku trudny. Sezon nie jest wprawdzie długi, ale intensywny i liczę, że jeśli wyeliminujemy problemy, będzie lepiej. Na pewno do poprawy mamy krótkie rogi, bo jak dziś nie ma w hali tego elementu na dobrym poziomie, to masz problem. Musimy ten element wykorzystywać na poziomie ok. 50%, a u nas wygląda to bardzo słabo.
O co zatem w tym roku zagra w hali Stella? Prezes klubu nie chce prorokować, jak ułoży się kolejna część sezonu. – Możemy jeszcze walczyć o „czwórkę”, ale możemy równie dobrze zająć 7, lub 8 miejsce. Taki jest dziś sezon w hali. Rok temu Grunwald walczył w barażach, a dziś jest jednym z faworytów. Liga się wyrównała i każdy może sprawić niespodziankę z każdym.
Co zatem z otwartymi boiskami? Czy klub z Gniezna ma zamiar wzmocnić się? – Moja rola jest już nieco inna w klubie. Nie jestem już trenerem, bardziej motywuję chłopaków i wspieram na innych polach. Myślę, że coś musi się zmienić, przecież z premedytacją wprowadziliśmy do rozgrywek halowych drugą drużynę. Tam mamy sporo młodych chłopaków i musimy ich powoli wprowadzać do pierwszego zespołu. Moment odmłodzenia drużyny i wymiany w szatni musi przyjść, nie rzucimy ich wszystkich do gry jednocześnie, ale muszą zrobić krok. Jeżeli będą czuć się na siłach, niech grają, niech hokej ich bawi, bo taka jest rola naszego klubu. Wzmocnienia? Nie umiem powiedzieć – kończy Grotowski.
0 komentarzy