Jest problem gnieźnieńskich piłkarzy z treningami na sztucznym boisku. Treningi i mecze na górnym boisku przy Strumykowej już zbierają swoje żniwo w postaci kontuzji, a trener Mieszka mówi w tej chwili o „świadomych treningach”.
Mieszkowcy rozpoczęli trzeci tydzień przygotowań do nowego sezonu, który zbliża się wielkimi krokami. W dwóch sparingach gnieźnianie odnieśli zwycięstwo i porażkę, ale jest coś, co w tej chwili sprawia problem zarówno sztabowi trenerskiemu, jak i zawodnikom. To treningi na sztucznej nawierzchni, które generują kontuzje. Nie ma na razie plagi urazów, ale problemy z tego tytułu są, słyszymy. – Odbija się nasza praca na sztucznej nawierzchni, nie będę ukrywał – zdradza nam trener, Przemysław Urbaniak. – Mamy problemy z obciążeniami stawów i mięśni na tej zupełnie innej nawierzchni niż naturalne boisko. Mamy drobne urazy Brylewskiego i Bzdęgi, ale też nie ukrywajmy, że większość chłopaków pracuje zawodowo, co jest dodatkowym obciążeniem. Przyjeżdżają więc na treningi po pracy, do tego czasem dochodzą upały i mamy efekt jaki mamy. Ale nie mamy nic innego jak pokonać te przeciwności i nie narzekać.
Co więc takiego jest w sztucznej nawierzchni, że zawodnicy nie przepadają za regularnymi treningami na niej? Różnica jest bardzo duża, dodaje Urbaniak. – Sztuczna trawa jest zupełnie innym podłożem do treningu i wie to każdy, kto zna piłkę. Zagraliśmy dwa sparingi na naturalnych boiskach i już chłopacy widzą różnicę, bo ostatnio nie schodzą ze sztucznej trawy i mają porównanie jak nigdy. To podłoże jest twarde, mamy niewielką gąbkę, na niej trawa i na końcu granulat. Jeśli dodamy do tego temperaturę, to stopy w butach się gotują czasami. Mamy więc kilka czynników, które nie pomagają nam. Nie ma jednak złotego środka, bo mamy remont i musimy to przeżyć. Dobieramy w tej chwili świadomie obciążenia i nie forsujemy się tak, jakbyśmy mogli. Mogłoby to nas zgubić fizycznie. Musimy świadomie w tej chwili trenować, wyjątkowo świadomie w tej sytuacji. Konsultujemy na bieżąco z kadrą, jak się czują i słuchać jej głosu – kończy szkoleniowiec Mieszka.
0 komentarzy