Piłka nożna

Mieszko - Ostrovia 5-1
Mieszko - Ostrów 3-2
Mieszko - Śrem 1-3

Żużel

Start - Unia 48-42
Unia - Start 51-38
Start - Kolejarz 53-37

Koszykówka

MKK - Sopot 77-70
TS Basket - Gorzów 96-85
Elbląg - MKK 74-71

Piłka ręczna

MKS - Valladolid 33-34
MKS - Elbląg 32-33
MKS - Lublin 32-34

Futsal

Gostyń - KS 4-6 (PP)
Gdańsk - KS 7-5
Dragon - KS 9-2

F. Chrzanowski: „Rozważaliśmy nawet przeniesienie Szczypiorniaka do innej miejscowości”

Po czteroletniej kadencji z funkcji prezesa Szczypiorniaka Gniezno zrezygnował Filip Chrzanowski. Były już włodarz klubu podczas rozmowy z naszym portalem opowiedział o przyczynach tej decyzji, relacjach z miastem, a także odniósł się do kilku wątków. Zachęcamy do lektury wywiadu!

Jakiś czas temu zrezygnowałeś z funkcji prezesa Szczypiorniaka Gniezno. Domyślam się, że nie była to łatwa decyzja, wszak byłeś jedną z osób, które walnie przyczyniły się do powstania tego klubu, a później jego prężnego rozwoju.

Decyzja była bardzo ciężka, jednak została podjęta w zasadzie już przed końcem pierwszej rundy minionego sezonu. Okres przygotowawczy latem był jeszcze jako taki, jednak po pierwszych meczach ligowych widziałem, że niełatwe będzie dla mnie pojawianie się nawet na spotkaniach w hali przy ul. Paczkowskiego, co później stało się faktem.

Co zadecydowało o tym, że postanowiłeś powiedzieć pas i ustąpić z fotela włodarza?

Miało na to wpływ kilka czynników. Przede wszystkim drastycznie malejący brak czasu na cokolwiek poza pracą, której oddałem się całkowicie. Otwarcie własnej działalności w moim zawodzie wiąże się z zaangażowaniem często pełnodniowym. Niejednokrotnie dzień w gabinecie rozpoczynam rano i wychodzę z niego po 22-giej. Przez ostatni sezon spotkałem się z wieloma nieprzyjemnymi sytuacjami, które źle na mnie wpływały i wywoływały niepotrzebne negatywne emocje. Jest jeszcze kilka innych powodów mojej decyzji o rezygnacji, jednak zostawie je dla siebie. Tak czy inaczej, wymieniony na początku jest najważniejszy i to on zadecydował o tym, że nie jestem już prezesem klubu.

Czy mimo rezygnacji z dalszego bycia prezesem pozostajesz przy klubie? Jeśli tak, jaki będzie zakres twoich zadań?

W klubach takich jak Szczypiorniak Gniezno, będących amatorskim stowarzyszeniem sportowym, gdzie każdy wykonuje pracę społeczną, nie ma sztywno określonych ram działania poszczególnych osób. Jeżeli ktoś ma czas i możliwości pomocy przy na przykład organizacji otoczki meczowej, to wówczas właśnie tym zajmuje się danego dnia. Jego następne zadanie może być związane z zupełnie innym zajęciem. Wraz z kilkunastoma innymi osobami stworzyłem ten klub i nie wyobrażam sobie, aby go zostawić. Będę nadal w nim działał, jednak teraz już bez zbędnej presji, która mi towarzyszyła, kiedy piastowałem najwyższe stanowisko w Szczypiorniaku.

Co najlepiej będziesz wspominać z okresu twojej prezesury? Jest jakiś niedosyt? Czy uważasz, że coś można było zrobić lepiej?

Przez te cztery lata poznałem wiele osób ze świata piłki ręcznej, której tak naprawdę w ogóle nie znałem. Geneza mojego pojawienia się przy klubie handballowym jest zabawna, ponieważ nigdy nie pomyślałbym, że będę nawet oglądał z pełnym zaciekawieniem mecze szczypiorniaka, a co dopiero, że zostane działaczem w jednym z takich klubów, gdyż całe dotychczasowe życie spędzałem grając w piłkę nożną. Ta kadencja pokazała mi nowy fascynujący sport, którym teraz bardzo się interesuję i gdybym wiedział wcześniej o handballu, to na pewno wybrałbym uprawianie tej dyscypliny zamiast piłki. Ten świat tworzą niesamowici ludzie, których otwartość stoi na znacznie wyższym poziomie niż w wielu innych sportach. Zazwyczaj nie było problemu, żeby chociażby skontaktować się i zaprosić do różnego rodzaju przedsięwzięć nawet reprezentantów Polski, a zawodników Superligi można bez problemu oglądać i rzucać im bramki podczas meczów piłki ręcznej plażowej, w której wraz z zespołem także biorę udział. Jest wiele rzeczy, które można by zrobić lepiej albo w ogóle się ich podjąć, jednak zarówno ja, jak i reszta działaczy, pierwszy raz w życiu stanęła za sterami klubu sportowego i czasem po prostu brakowało nam doświadczenia i umiejętności, żeby coś zorganizować, jednak uważam, że i tak zrobiliśmy wiele dla tego miasta, które od ponad dwudziestu lat nie posiadało męskiej sekcji szczypiorniaka na swoim terenie.

O niedosycie sportowym nawet nie ma mowy. W pierwszym sezonie jako totalni amatorzy łapaliśmy pierwsze doświadczenie w trzeciej lidze. W drugim roku zaczęliśmy się mocno stawiać nawet pretendentom do awansu, żeby w kolejnym sezonie ten awans uzyskać. W ostatnim roku jako beniaminek II ligi zajęliśmy siódme miejsce w tabeli na czternaście drużyn. To spory wyczyn. Jedyne co można zrobić, to bić brawo chłopakom, którzy byli w zespole od początku i z roku na rok notowali niesamowity progres umiejętności, które nabywali też pod okiem zawodników bardziej doświadczonych, którzy z biegiem czasu pojawiali się w naszej drużynie.

Zostałeś prezesem klubu, będąc bardzo młodym człowiekiem. Te cztery lata w roli włodarza z pewnością były dla ciebie okresem wielu wyzwań, ale też i intensywnego powiększania bagażu doświadczeń…

Cóż, miałem 21 lat kiedy powstał KS Szczypiorniak Gniezno. Spodziewałem się wielu wyzwań, na które wówczas byłem gotowy. Działanie na rzecz klubu wtedy traktowałem niczym pracę na pełen etat, spędzając długie godziny na wielu rzeczach, bez których nie moglibyśmy prosperować na odpowiednim poziomie. To jasne, że wiele się nauczyłem. Za nic w świecie nie cofnąłbym tego czasu, bo doświadczenie jakie zdobyłem, działając na tym stanowisku procentuje cały czas. Poznałem też wielu ludzi, którzy również żyli tym klubem, a rozwinięte kontakty procentują po dzień dzisiejszy.

Pasja. Marzenia. Drużyna – te słowa towarzyszą drużynie. Dodałbym do tego jeszcze atmosferę, bo wydaje mi się, że tej w klubie nigdy nie brakowało.

Nasz slogan towarzyszy klubowi od pierwszego sezonu i idealnie dopasowuje się do tego, co robimy. Pasja do piłki ręcznej rośnie w nas z roku na rok, a dzięki niej spełniamy swoje marzenia – dla mnie była to pełna reaktywacja męskiego szczypiorniaka w Gnieźnie i zainteresowanie nim mieszkańców Pierwszej Stolicy. W dużym stopniu realizowałem się w klubie również w obszarze marketingu sportowego, którym się bardzo interesuję. Bez drużyny, która stanowiła jedną wielką rodzinę i tworzyła wewnątrz klubu niesamowitą atmosferę tych marzeń i celów nie mógłbym spełnić. Jestem przekonany, że każdy działacz i zawodnik Szczypiorniaka znalazłby swoje osobiste powiązania z tym sloganem.

Mam natomiast wrażenie, że praktycznie ciągle brakowało pieniędzy. Niejednokrotnie dochodziło do takich sytuacji, że zawodnicy musieli płacić za jakieś rzeczy…

Przede wszystkim pierwszy sezon był w dużym stopniu współfinansowany poprzez składki miesięczne zawodników. Wówczas sponsorami byli znajomi posiadający firmy, ale było to zaledwie kilka przedsiębiorstw, które nie były w stanie utrzymać zespołu.
Klub zwykle dysponował ograniczonym budżetem starczającym na podstawowe funkcjonowanie. Wszelkie dodatki, takie jak chociażby bluzy rozgrzewkowe zawodnicy musieli sami opłacać. Ostatni sezon był dla nas najcięższy. Gra w wyższej lidze wymagała od nas dwukrotnego zwiększenia budżetu, który udało się spiąć, zaciskając mocno pasa m.in. jadąc na najdalszy wyjazd do Kętrzyna samochodami czy pociągiem do Gdańska. Ogromne podziękowania w tym miejscu pragnę przekazać naszym sponsorom, a w szczególności Bankowi Spółdzielczemu, który w najtrudniejszym dla nas okresie minionego sezonu potrafił kolejny raz wyciągnąć pomocną dłoń i pozwolił zakończyć rozgrywki bez bilansu ujemnego. Nie ma co ukrywać, że wsparcie miasta w tym roku nie pozwoliło nam nawet wynająć autobusu na jeden mecz wyjazdowy do Kętrzyna.

Przekonaliście natomiast kilku sponsorów, że warto wspierać męskiego szczypiorniaka. Rozmowy pewnie łatwe nie były?

Z roku na rok popularność klubu rosła, a co za tym idzie – zainteresowanie firm także. Od zawsze priorytetem dla nas było przedłużanie współpracy z obecnie wspierającymi nas firmami, co zwykle się nam powodziło. W każdym kolejnym sezonie udawało nam się pozyskać kilka nowych firm do naszego klubu, co zawsze stanowiło dla nas dodatkowe możliwości rozwoju i poprawę funkcjonowania klubu. Rozmowy z nowymi podmiotami nigdy do łatwych nie należały, bo przecież trzeba przekonać daną firmę, że to właśnie w Szczypiorniaka Gniezno warto zainwestować. Myślę jednak, że nie najgorzej radziliśmy sobie z tym zadaniem.

Póki co nie udało się do tego przekonać Urzędu Miasta. Wsparcie dla Szczypiorniaka w pierwszym półroczu było znikome, a teraz nie ma go wcale. Jak to skomentujesz?

Jak już wspominałem, dotacja rzędu 2 500 zł na rozgrywki ligowe w roku 2019 nie pozwoliła nam nawet na wynajęcie 20-osobowego autobusu na mecz do Kętrzyna, więc nie ma tu czego komentować. Druga część wsparcia z miasta, która miała nagradzać kluby za osiągnięte wyniki, nie objęła nas jako jedynego z dziewięciu zgłoszonych klubów, choć złożyliśmy wniosek tak, jak należało. Było to dla mnie bardzo niezrozumiałe. Wystarczy spojrzeć na tabele poszczególnych lig i dyscyplin, żeby stwierdzić, że wcale tak źle w tym sezonie nam nie poszło na tle innych drużyn, zwłaszcza jak na beniaminka II ligi. Nie rozumiem, dlaczego włodarze miasta są tak negatywnie do nas nastawieni. Nie jesteśmy najmłodszym klubem z całego zestawienia dotowanych podmiotów, a nadal pomijają nas w każdej kwestii. Przyznam szczerze, że rozważaliśmy nawet przeniesienie Szczypiorniaka do innej miejscowości. Nie ukrywam, że ta antypatia i brak najmniejszego zainteresowania naszym klubem także mnie mocno zniechęciły do budowania czegokolwiek w tym mieście, w którym niektóre osoby nie potrafią docenić pracy społecznej młodych ludzi, których jest tutaj coraz mniej. Czasem miałem wrażenie, że walczymy z wiatrakami.

Możesz uchylić rąbka tajemnicy w sprawie tego, co obecnie dzieje się w klubie? Szczypiorniak zamierza wystartować w drugoligowych rozgrywkach?

Oficjalnie do rozgrywek drugiej ligi jesteśmy zgłoszeni i zamierzamy w tych rozgrywkach wystąpić. Najbliższe dwa-trzy tygodnie będą najistotniejsze i zadecydują o losach klubu.

A jak wygląda kwestia kadry? Czy zawodnicy wyrażają chęć zostania w ekipie z pierwszej stolicy Polski?

Tak jak było wspominane, w zespole panuje świetna atomosfera mimo wielu przeciwności losu, a zawodnicy wykazują chęci dalszej gry w barwach Wilków. Nie ma jednak co ukrywać, że bardzo dobry sezon w wykonaniu naszych szczypiornistów przynosi im też większe możliwości. Kilku zawodników, z tego co się orientowałem, otrzymało propozycję gry na wyższym poziomie, bądź w innych ligach i teraz to od nich zależy, jaki obiorą kierunek swojego sportowego rozwoju.

Na stanowisku prezesa Szczypiorniaka nadal mamy wakat. Nie ma nikogo chętnego do przejęcia pałeczki?

Na własnej skórze się przekonałem, co oznacza być prezesem klubu sportowego. Wiąże się to z wieloma obowiązkami, które często trzeba postawić wyżej niż własne przyjemności. To działalność wolontariatowa, jednak często trzeba poświęcić temu mnóstwo czasu. Nie ma co ukrywać, że to też duże oddziaływanie stresu na organizm, będąc często po presją z kilku kierunków. Kandydat na nową „głowę klubu” jest, ale wszystko zostanie przedstawione w odpowiednim czasie.

Masz jeszcze jakieś sportowe marzenia czy cele? Czy póki co skupiasz się jedynie na podróżach oraz własnej działalności w roli fizjoterapeuty?

Cele sportowe, które zamierzałem zrealizować miałem w wieku 15-18 lat. Teraz są to już tylko niespełnione marzenia. Na chwilę obecną zamierzam się skupić na swojej pracy, która daje mi ogromną satysfakcję i pozostać dalej aktywny sportowo przez jeszcze wiele lat. Wspomniane przez ciebie podróże to niewątpliwie moja pasja i czasem myślę sobie, że kiedyś wyruszę w podróż dookoła świata. Ale do tego czasu chciałbym pomóc jeszcze wielu ludziom w moim gabinecie.

Chciałbyś coś dodać?

Chciałbym podziękować wszystkim osobom, które spotkałem na swojej drodze podczas czteroletniej kadencji prezesa w Klubie Sportowym Szczypiorniak Gniezno, od których mogłem się wiele nauczyć i przeżyć z nimi niesamowite emocje sportowe podczas meczów Wilków. Mam nadzieję, że klub z nowymi osobami zarządzającymi będzie się dalej rozwijał i niedługo pojawi się w pierwszej lidze z bogatą piramidą szkoleniową dzieci i młodzieży.

31 lipca 2019 | 14:45

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *