Piłka nożna

Mieszko - Ostrovia 5-1
Mieszko - Ostrów 3-2
Mieszko - Śrem 1-3

Żużel

Start - Unia 48-42
Unia - Start 51-38
Start - Kolejarz 53-37

Koszykówka

TS Basket - Konin 92-80
MKK - Zgierz 87-71
Gdańsk - MKK 86-75

Piłka ręczna

Szczypiorniak - Wrocław 31-22
Środa WLkp. - Szczypiorniak 31-33
MKS - Piotrcovia  34- 28

Futsal

KS - Białystok 1-1
Gdańsk - KS 7-5
Dragon - KS 9-2

R. Popek: Maja udźwignęła ciężar. Bramkarka i obrona to naczynia połączone (wywiad)

W sobotę piłkarki ręczne MKS PR URBIS Gniezno pokonały po zaciętym meczu SPR Sambor Tczew 18:16 (9:7). Po zakończeniu tego spotkania porozmawialiśmy z trenerem ekipy z pierwszej stolicy Polski, Robertem Popkiem. Zachęcamy do lektury wywiadu.

Mateusz Domański, SportoweGniezno.pl: Trzeba otwarcie powiedzieć, że to nie był zbyt piękny mecz. Pierwsza połowa praktycznie w ogóle wam się nie układała. W drugiej było troszeczkę lepiej, choć nie wiem, czy przeciwniczki nie spuściły z tonu. Na pewno to nie tak miało wyglądać, chociaż wiadomo, najważniejsze, że wygrywacie.

Robert Popek, trener MKS PR URBIS Gniezno: Myślę, że to był typowy mecz walki. Sądzę, że wygraliśmy go dzięki własnej determinacji i obronę. Nasza obrona stała naprawdę mocno. Ponadto w bramce bardzo dobrze spisywała się Kamila (Olejniczak – dop. red.). Szkoda tylko, że z tego nie udało nam się wyprowadzać kontr. Tam było za dużo błędów. Dziewczyny pokazały serducho w obronie i determinację. Straciliśmy bardzo mało bramek. Troszeczkę pogubiliśmy się w końcówce, ale jednak dziewczyny wytrzymały i dowieźliśmy do końca te trzy punkty.

Powiedziałbym, że to było show dwóch aktorek. Kapitalnie broniła Kamila Olejniczak, a na linii siódmego metra imponowała Maja Bielińska. Na siedem prób rzuciła sześć bramek – bardzo dobry wynik.

– Myślę, że zawsze postawa bramkarki jest troszeczkę odzwierciedleniem gry w obronie. Jeżeli tak stoimy w obronie, to i bramkarka wtedy pomaga. Jeżeli bramkarka broni, to nam się lepiej gra w obronie. To takie naczynia połączone. Bardzo się cieszę, że Maja udźwignęła ten ciężar. To jest cały czas młodziutka zawodniczka, rocznik 2000. Maja ma taki dar do wyłączenia się. Jak to się mówi, wchodzi i rzuca bez układu nerwowego. Wychodzi to naprawdę fajnie. Szczególnie warto wspomnieć o tym ostatnim rzucie karnym. Udźwignęła to w takim momencie i pokazała swoją klasę. Za to trzeba ją naprawdę pochwalić.

Nad kontrami trzeba jednak popracować. I to mocno. Ten element zawiódł chyba najmocniej.

– Trzeba sobie zdać sprawę z tego, w jakim jesteśmy momencie. Zeszły tydzień naprawdę nam nie wyszedł. Było widać, że dziewczyny jeszcze mają to w głowie. Było widać po nieudanych akcjach, że one reagowały trochę zniechęceniem czy czymś takim. Przez to jednak, że walczyły do końca, wygraliśmy ten mecz. Wyszarpaliśmy zwycięstwo. Mam nadzieję, że teraz pójdziemy już tylko do przodu. Było jednak widać, że mimo wszystko dziewczyny były zdenerwowane porażką w Kwidzynie. Tam nie mieliśmy swojego dnia. Taki jest sport, trzeba to przyjąć na klatę.

Było widać te nerwy i proste błędy w ofensywie.

– Tak, bo mieliśmy kilka niewykorzystanych „setek”. To zawsze podcina skrzydła. Gdybyśmy je trafiali, to byśmy odskoczyli na dużą różnicę bramek i grałoby się łatwiej i przyjemniej. Niestety, trzeba było walczyć, ale dzięki temu kształtuje się charakter drużyny. Sądzę, że po raz kolejny widownia, która przyszła na nasz mecz, się nie zawiodła.

Reasumując, trzeba się cieszyć z rehabilitacji w Tczewie, gdzie przegraliście aż dwunastoma bramkami.

– Tam nie było aż takiego blamażu. W pewnym momencie, pod koniec meczu, pozmienialiśmy skład. Daliśmy szansę młodym zawodniczkom, które, mimo porażki, chwyciły kilka minut, co zaprocentowało w przyszłości. Niektóre mecze trzeba w końcówce odpuścić i dać zagrać innym dziewczynom, by mogły zdobywać cenne doświadczenie. Później to może zaprocentować.

Przed wami dwa ostatnie mecze. W przyszły weekend czeka was wyjazdowy pojedynek z Jutrzenką Płock, a na zakończenie sezonu zmierzycie się w Gnieźnie z ekipą z Poznania. To też na pewno będzie bardzo ciekawe starcie, bo pamiętamy, że w pierwszym spotkaniu minimalnie wygraliście w stolicy Wielkopolski.

– Zostały nam dwa mecze i dwa tygodnie do końca sezonu. Myślę, że jest jeszcze taka wewnętrzna mobilizacja, żeby pociągnąć to do końca. Ostatni mecz to derby, a przecież każde derby rządzą się swoimi prawami. Sądzę, że w tym przypadku z mobilizacją nie będzie żadnego problemu. Chodzi jednak też o dyspozycję dnia. Jeżeli ona będzie dobra, to wszystko będzie dobrze.

15 kwietnia 2018 | 09:00

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *