– Te gole, które teoretycznie nie wpadają, powodują, że zaczynają nam drżeć ręce i nasza gra się sypie – tłumaczy sytuację MKS-u w ostatnich meczach trener, Roman Solarek. Gnieźnianki zajmują ostatnie miejsce w tabeli Superligi i ich pozycja komplikuje się coraz bardziej.
Na treningach wszystko wychodzi, w trakcie meczu już niekoniecznie. MKS nie ma narazie powodów do optymizmu, bo z zerowym dorobkiem punktowym podobnie jak Ruch Chorzów, jest outsiderem tabeli. Gnieźnianki nie raz udowodniły, że nie odstają od bardziej doświadczonych rywalek, ale po 60.minutach efekt jest taki sam – brak punktów.
Ten sam scenariusz trzeba za wszelką cenę zmienić, aby po rocznej przygodzie, nie pożegnać się szybko z najwyższa klasą. Czy jest na to pomysł? Czy miesięczna przerwa zostanie spożytkowana do specjalnych treningów? – Przykre jest to, że 2-3 akcje decydują o tym, że nasza gra całkowicie się rozpada i ciężko się nam podnieść – tłumaczy Roman Solarek. – Nie funkcjonujemy tak jak zakładaliśmy. Treningi dają nam inny obraz, a mecze inny. Powtarzaliśmy zawsze, że przedsezonowe granie, to zupełnie co innego niż gra o punkty. Nie możemy jednak popadać w nerwowość. Nie myślimy już tyko o Ruchu Chorzów, że to pomiędzy nami rozstrzygnie się kwestia utrzymania. Gdzie jest klucz? Tyko w głowach zawodniczek. Tam tkwi problem naszych porażek. Jak go wyeliminujemy, sytuacja się zmieni. Nie zmienimy nic diametralnie w przygotowaniach, bo tego naprawiać nie musimy – kończy trener MKS.
Szansa na pierwsze punkty żółto-czarnych dopiero 26.listopada, gdy do Gniezna po reprezentacyjnej przerwie przyjedzie MKS Lublin.
0 komentarzy