Orzeł zakończył sezon z tytułem wicemistrza kraju i już powoli myśli o kolejnym. Priorytetem jest zatrzymanie wszystkich zawodników, a jak ustaliliśmy wcale nie będzie to proste. Klub jednocześnie robi „podchody” pod jednego ze swoich byłych liderów, Arka Szymańskiego.
Za Orłem kolejny bardzo udany sezon i mimo, że nie udało się obronić mistrzowskiego trofeum, to i tak był to bardzo dobry rok, okraszony wieloma indywidualnymi sukcesami. Rok 2022 przeszedł już jednak do historii i działacze z Parkowej myślą teraz, nad koncepcją składu na nowe rozdanie.
O ile nie będzie problemu, by w Gnieźnie zostali najbardziej doświadczeni zawodnicy jak Kokott, Łaniecki i Kozłowski, to nie jest już pewne, czy uda się zatrzymać Mikołaja Menza. Utalentowany speedrowerzysta jest kuszony przez innych i nie wiadomo, jak potoczy się jego przyszłość. Orzeł kusi z kolei tego, który zrobił w finale różnicę, czyli Arka Szymańskiego. Gnieźnianin w ostatnim biegu zapewnił złoto TSŻ-owi i jego powrót byłby kapitalnym ruchem. Czy jednak jest na to szansa? – Przyznaję, że rozmawialiśmy. Daję sobie czas do końca października na podjęcie decyzji – mówi nam Arek Szymański, który dodaje, że na razie większe szanse widzi w pozostaniu w Toruniu, niż w powrocie do Gniezna. – Napewno Toruń będzie zainteresowany, abym pozostał. To wiem. Mogę jednak zdradzić, że miałem spotkanie z Orłem i dostałem bardzo dobrą ofertę na stole. Miałbym prowadzić treningi pierwszego zespołu i zajęcia dla najmłodszych i generalnie wszystko inne też się „zgadzało”. Nie wiem na razie czy z niej skorzystam, bo Toruń ma bardzo młody i perspektywiczny skład. Już mówiłem, że gdybyśmy jechali z Gnieznem finał kilka miesięcy wcześniej, to byśmy go przegrali z kretesem. Progress był jednak ogromny i efekt widzieliśmy. Na razie jest mi bliżej do Torunia, bo tak jak zostałem przyjęty tam, to dawno nie byłem traktowany nigdzie. Ale na razie decyzji nie podjąłem i wstrzymuję się z nią jeszcze – kończy Szymański.
0 komentarzy