Andrzej Hurysz jak już w niedzielę informowaliśmy zdobył brązowy medal Mistrzostw Europy w kulturystyce. Gnieźnianin startujący w kategorii Masters, znów zaimponował sędziom w konkurencji „klasyczna sylwetka”.
To imponujące, w jakim stylu gnieźnieński zawodnik kolekcjonuje od pewnego czasu trofea. Po sukcesach w Arnold Classic, czy Mistrzostwach Świata, Andrzej Hurysz znów udowodnił, że profesjonalną karierę można zacząć w momencie, w którym niektórzy dawno zakończyli rywalizację. Wychodzący zaledwie od 3 lat na podest gnieźnianin, zgarnął tym razem brąz w hiszpańskiej Santa Sussana. Przegrał tylko z utytułowanym Rosjaninem Alexandrem Barbashinem i Chorwatem Drażenem Salopkiem. Sukces jest tym większy, że przygotowywał się jak nam mówi, wyjątkowo krótko.
– Przygotowania tym razem trwały dość krótki czas bo o 10 lutego. Mimo wszystko uważam, że udało mi się zbudować naprawdę solidną formę i zrobiłem wszystko co można było w tym okresie przygotowań zrobić.
Najniższy stopień podium cieszy kulturystę z Gniezna, choć każdy przecież marzy o medalu z najcenniejszego kruszcu. Jak mówi, konkurencja była jednak tak wysoka jak nigdy, a każdy z sędziów ma prawo inaczej widzieć walory startujących.
– To sport sylwetkowy, a więc i kryteria sędziów są czasami różne. Czy powinen być wyżej? Nie wiem? Nie mi to oceniać i nawet nie chcę tego robić. Przyjmuję to z pokorą jak mnie oceniono i jestem z wyniku bardzo zadowolony i formy którą miałem. Dziś medali się nie dostaje za zasługi, tylko za ciężka prace, a tego sobie na pewno nie mogę zarzucić. Jedno jest pewne – poziom był bardzo wysoki, a dodatkowo połączono dwie kategorie w jedną, więc walka medale była straszna.
W sumie z mistrzostw polska reprezentacja przywiozła łącznie aż 26 medali! W występach kulturystycznych i fitness zdobyliśmy 14 złotych, 5 srebrnych i 7 brązowych krążków. W klasyfikacji drużynowej zajęliśmy dwa drugie miejsca.
Za udostępnienie zdjęć dziękujemy East Labs Photo
0 komentarzy