Jest zaskakująca wypowiedź rywala Artura Walczaka z gali PunchDown5. Dawid Zalewski w jedynym wywiadzie którego udzielił naszej redakcji przyznaje, że „nie wie, czy jeszcze kiedykolwiek wyjdzie na scenę” Przeżywa to, co wydarzyło się z jego kolegą.
Mówiąc od ponad 60 godzin o sytuacji Artura Walczak, czy zastanawialiście się choć przez chwilę, co musi przeżywać dziś jego rywal, Dawid Zalewski? W tym materiale zaspokoimy waszą ciekawość, bo „Zaleś” postanowił podzielić się z nami swoimi emocjami, za co jesteśmy mu ogromnie wdzięczni. Mimo, że otrzymał dużą ilość nie nadających się do cytowania wiadomości, zrobił wyjątek i udzielił nam krótkiego wywiadu.
Internet rozgrzała dyskusja o piątkowym PunchDown5, a przede wszystkim o fatalnym półfinałowym starciu z udziałem Artura Walczaka. Gnieźnianin walczy o życie w szpitalu i jest to niewątpliwie piekielnie ciężki moment dla całej jego rodziny i wszystkich bliskich mu osób z dalszego otoczenia. Mało osób jednak zdaje sobie sprawę z równie ciężkiej sytuacji, w jakiej znalazł się jego oponent Dawid Zalewski. Zwycięzca całej gali dziś nie ma specjalnie satysfakcji z zainkasowania 50 tysięcy złotych, gdy do łóżka leży przykuty jego kolega. „Zaleś” nie kryje, że jest mu bardzo ciężko w zaistniałej sytuacji, tym bardziej, że non stop otrzymuje dosadne wiadomości. Dodaje przy tym, że uderzenie, wbrew temu co niektórzy sądzą, było czyste i przepisowe. – Artur stoczył dwie ciężkie walki zanim spotkaliśmy się w półfinale. To po pierwsze. Moje uderzenie było czyste, tak jak przewiduje tego regulamin. Co do samego zajścia tuż po walce, to mogę opisać to tak: Artur po walce ze mną stracił na chwilę przytomność, ale dosłownie po kilku minutach rozmawialiśmy ze sobą i gratulowaliśmy sobie. Ratownik medyczny był cały czas z Arturem, z tego co widziałem, później po jakimś czasie dowiedziałem się, że Artur jest nieprzytomny i wiozą go do szpitala – mówi zawodnik z Obornik.
Trzykrotny zwycięzca PunchDown przestrzega dziś każdego, komu „marzy” się przygoda z tym sportem. On sam ma świadomość, jakie zagrożenia niosą potężne uderzenia z „liścia”, jednak wie, że inni nie do końca mogą mieć taką wiedzę. Po raz pierwszy przyznaje także, że nie wie, czy kiedykolwiek jeszcze wystąpi na scenie. – Sporty uderzane wiążą się z ryzykiem utraty zdrowia. To oczywiste. Każdy kto startuje w sporcie uderzanym, musi mieć świadomość, że wiąże się to z utratą zdrowia. Osobiście na ten moment mogę oficjalnie powiedzieć, że nie wiem czy wystąpię jeszcze w takim wydarzeniu. Wiem jednak jedno: należy się dobrze badać pod kątem zdrowotnym, jeśli chce się wystąpić w czymś takim. Jeszcze raz podkreślę, że mocno wierzę iż Artur wyjdzie z tego, bo darzymy się dużym szacunkiem i zawsze dobrym słowem siebie wspieraliśmy przed walką. A co czuję? Jest mi naprawdę bardzo przykro, że taka sytuacja się wydarzyła – kończy.
screen:PunchDown
0 komentarzy