Artur Walczak zakończył karierę strongmana i skupił się na walkach w formule MMA. Wystarczyła jednak chwila, by otrzymał cios i to wcale nie od ringowego przeciwnika. Niektórzy zaczęli go krytykować, gdy przyjął propozycję organizacji FAME występując w klatce obok celebrytów. Jak mówi „nie uważa się za klauna” i po raz pierwszy tak dosadnie odpowiada tym, którzy nie zostawiają na nim suchej nitki. Nam spodobały się ciekawe metafory „Walusia”. Mówi, że nie każdy musi jeździć w F1, a on jest „takim trochę Melem Gibsonem w sporcie gnieźnieńskim”
Hubert Maciejewski/SportoweGniezno.pl – Artur, twój aktualny bilans w MMA to 3 walki i 2 zwycięstwa. Najwięcej jednak mówiło się o tej ostatniej, gdy wszedłeś do oktagonu w ramach tzw. freak fight, podczas gali organizacji FAME
Artur „Waluś” Walczak/strongman, zawodnik MMA – Są ludzie, którzy nie nazywają tego pojedynkami, ale my tam naprawdę się bijemy. Niektórzy nazywają to wprost cyrkiem, a każdy kto pracuje w cyrku musi być klaunem. To ja odpowiem w ten sposób. W cyrku są lwy, tygrysy i akrobaci, a nie tylko klauny od zabawiania. Oczywiście, podczas tego show występują ludzie, którzy nie uprawiają sportów walki, są blogerami, tzw. celebrytami, ale nie można wszystkich mierzyć jedną miarą. Mam pewnego „fana”, który występuje w organizacji FEN, a odnosząc się do miejsca gdzie pracuje mogę mu powiedzieć – nie każdy w cyrku jest klaunem, tak jak nie każdy w „psiarni” jest kundlem.
Podczas tej walki w ringu skrzyżowałeś rękawice z twoim kolegą Piotrem Czapiewskim. To podobnie jak ty strongman. Miałeś dylematy przed starciem?
Nie chciałbym już wchodzić do klatki z dobrym kolegą. To nie jest łatwe. Oglądając tą walkę, widać, że gdzieś się hamowałem aby ją zakończy. Po cichu modliłem się, żeby to on poddał się i zrezygnował.
Czyli kończąc wątek tej „freak” walki. Nie improwizowaliście?
Jeśli ktoś to oglądał, to musiał widzieć, że my tam nie udawaliśmy. Więc znów mogę odpowiedzieć malkontentom – nie każdy może jeździć w zawodach F1, bo nie każdy jest Kubicą. Ja to nazywam wyścigami cinquecento i nie można powiedzieć, że tacy kierowcy są gorsi. Ja występując w organizacji, którą nazywa się „celebrycką” nie jestem żadnym celebrytą. Nie zdobyłem popularności biegając z penisem w ręku w telewizji, a poprzez moje osiągnięcia w strongmanie. Dlatego mnie zatrudniono. Nigdy nie będę nazywał siebie zawodnikiem MMA, bo mam ogromny szacunek do wszystkich, którzy zawodowo uprawiają ten sport. Wielki reżim treningowy, dieta, to wszystko jest nieporównywalne z tym co ja doświadczyłem przygotowując się do zawodów w strongmanach.
Zmieniłeś coś w swoich przygotowaniach? Wyciągnąłeś wnioski po przegranej?
Ostatnie 2 miesiące przed walką przygotowywałem się trenując 10 razy w ciągu tygodnia. Żeby nie popełnić tych błędów, które zrobiłem w poprzedniej batalii. Zabrakło mi wtedy kondycji, z uwagi między innymi na nadmiar mięśni. Byłem przez to totalnie niedotleniony.
Jesteś teraz otwarty na inne propozycje, na inne gale? Np. Slugfest
Nie zamykam się na inne organizacje, jak chociażby Slugfest. Nie mówię „nie”, jeśli ktoś złoży mi ciekawą propozycję. Nie uważam się za żadnego „freaka” w tej chwili, bo walczyłem także z Filipem Stawowym, czy Ireneuszem Strawą, którzy mają za sobą po kilka walk.
Nie jesteś już młodzieniaszkiem. Ciągle starcza tobie motywacji i chęci do treningów i rywalizacji?
W sporcie jestem obecny już bardzo długo i nie mam zamiaru powiedzieć ostatniego słowa. Póki sił i motywacji mi starczy, chce jeszcze trochę pokazać serca do walki, bo przy tym wskazuję też inną drogę młodszym. Jestem trochę takim Melem Gibsonem w sporcie gnieźnieńskim. Dopóki zdrowie będzie mi na to pozwalało, będę udzielał się sportowo, zarówno w MMA, oraz sędziując zawody strongman. Dzięki temu mogę dawać też przykład młodszym osobom, co robię już 7 lat. Co roku organizujemy zawody typu strongman w poprawczaku i wierzę, że choć jedna osoba kiedyś weźmie się za sport i odmieni swoje życie wychodząc poza mury tej instytucji.
Jakie plany na najbliższą przyszłość?
Być może wystąpię w gali Fame#3. Jeżeli nie uda się w marcu, to będzie maj lub czerwiec
Powodzenia. Dziękuję za wywiad.
0 komentarzy