Gnieźnieńska Strefa Kibica w końcu pokazała swoją pełną moc. Po kilku dniach mundialowego oczekiwania, dopiero teraz na boisko wybiegli biało-czerwoni, którzy ściągnęli na Plac Św.Wojciecha kilka tysięcy kibiców. Szału jednak nie było, bo zamiast fajerwerków, piłkarze Adama Nawałki zaserwowali wszystkim kapiszony.
Frekwencja na gnieźnieńskiej Strefie Kibica była rewelacyjna, ale też rewelacyjnie prezentowała się z dwoma trybunami po prawej i lewej stronie. Nie może zatem dziwić, że telewizyjne kamery TVN24 często pokazywały migawki z Pierwszej Stolicy, nawet w momencie śpiewania polskiego hymnu. Później pokazywać nie było już specjalnie co, chyba, że zwieszone miny kibiców. Z szału, którego oczekiwaliśmy nic więc nie wyszło. Biało-czerwoni grali tak, jakby chcieli odebrać fanom ochotę do kibicowania i pewnie po części tak było. Jedynym momentem, gdy atmosfera wyraźnie się ożywiła była bramka na 1-2 Grzegorza Krychowiaka. Później było już tylko liczenie na cud, który mimo świętego miejsca, gdzie zlokalizowano Strefę, niestety nie nadszedł.
Kolejna procesja na przykatedralny plac nadejdzie w niedzielę. Jeśli Orły Nawałki zapikują w dół z Kolumbią, uroczystości „Strefowe” na tym się pewnie zakończą. Na mecz o pietruszkę tylu kibiców już się nie skusi.
0 komentarzy