Piłka nożna

Mieszko - Ostrovia 5-1
Mieszko - Ostrów 3-2
Mieszko - Śrem 1-3

Żużel

Start - Unia 48-42
Unia - Start 51-38
Start - Kolejarz 53-37

Koszykówka

MKK - Tarnowo Podg. 81-85
TS Basket - Gorzów 96-85
Elbląg - MKK 74-71

Piłka ręczna

MKS - Valladolid 33-34
MKS - Elbląg 32-33
MKS - Lublin 32-34

Futsal

KS - Lębork 3-1
Gostyń - KS 4-6 (PP)
Dragon - KS 9-2

„Chyba się rozluźniliście mając play-offy w kieszeni” (wypowiedzi)

Fantastyczne zawody obejrzeli dziś kibice przy Wrzesińskiej. W derbach Wielkopolski dramaturgię mieliśmy do ostatnich metrów spotkania, coostatecznie zakończyło się remisem. Oto co usłyszeliśmy w parkingu od zawodników i trenerów po meczu.

Mariusz Staszewski (trener Arged Malesa TŻ Ostrovii): Jak przed meczem mówiliśmy, ostatnie spotkania wyjazdowe się nam nie układały. Chcieliśmy zatem odjechać mecz na przełamanie. Teraz mamy kolejny mecz u siebie, który należy zwyciężyć i jedziemy play-offy. Zawsze jest niedosyt, gdy było tak blisko wygranej. Szkoda, że 14. bieg nie ułożył nam się tak, jak sobie życzyliśmy. Przed meczem taki wynik bralibyśmy w ciemno.

Nikolai Klindt (Arged Malesa Ostrovia): Nie byłem dostatecznie szybki. Kombinowaliśmy i zmienialiśmy ustawienia niemal w każdym biegu. Jestem zadowolony z wyniku drużyny, chociaż moim zdaniem powinniśmy tutaj wygrać. Mój wynik nie jest fantastyczny, ale mecz mógł się podobać. Jesteśmy w play-offach i to jest najważniejsze.

Tomasz Gapiński (Arged Malesa Ostrovia): Chyba miejscowi nieco się rozluźnili, że mają już play-offy w kieszeni (śmiech). Nam był potrzebny bonus, jednak apetyt rósł w miarę jedzenia. Gdyby nie moja słabsza dyspozycja w pewnym momencie to byłaby niespodzianka. Byłem tutaj ostatnio na meczu z Tarnowem i wyglądało to dla gości przerażająco, bo Gniezno było świetnie spasowane. Dziś było inaczej.

Aleksander Loktajev (Arged Malesa Ostrovia): Byliśmy dziś w stanie wygrać, ale zabrakło moich punktów. Tor się szybko zmieniał i niektórym korekty zagrały. Ja próbowałem szukać i różnie to wychodziło.

Andriej Kudriaszow (zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno): Wiadomo, że jestem w ciężkiej sytuacji. Prawie cały sezon siedziałem na ławce. Bardzo mi ciężko spasować się do tego twardego toru. Jeszcze nie znam na tyle tych kątów. Non stop trenuje, przyjeżdżam na wszystkie treningi. Na treningu miałem dopasowany sprzęt, wszystko było fajnie. Nie będę szukał wymówek, bo nie jeżdżę na żużlu pierwszy rok. Jestem w ciężkiej sytuacji. Taka jest prawda. Zdrowie jest. Najważniejsze, że Start jest w play-offach. Jeżeli będzie mnie stać na dobrą jazdę, by być dalej w składzie, to będę jechał i będę dawał z siebie 200 procent. Jeżeli nie, to przyjmę to na klatę. Chcę, żeby ten sezon skończył się jak najszybciej – by rozwiązać wszystkie problemy i mieć czystą głowę

Damian Stalkowski (Car Gwarant Start): Nawet nie wiem co się stało, że wywinąłem takiego kozła. Nagle motor mi poleciał do przodu i mnie przykrył. To były ułamki sekund i nie zdążyłem nawet zareagować. A powodem była koleina, w która idealnie trafiłem i było po sprawie. Nie miałe dziś w ogóle prędkości. Na meczu z Tarnowem wszystko pasowało, nic nie zmieniałem, dziś  założyłem to samo i nic nie działało.

Rafael Wojciechowski (menedżer Car Gwarant Startu Gniezno): Przed meczem tego nie zakładaliśmy, jechaliśmy o zwycięstwo. Trochę punktów nam pouciekało. Przede wszystkim w biegu, w którym przewrócił się Damian Stalkowski. Był on trzeci, a Mirek prowadził. W powtórce padł odwrotny wynik. Taki jest żużel. Co bieg może być inny wynik. Ostrowianie postawili się bardzo mocno. Zaskoczył zwłaszcza Sam Masters, który wcześniej nie błyszczał w Gnieźnie. Trzeba też powiedzieć, że tor po sobotniej ulewie nie do końca był naszym sprzymierzeńcem. Porobiły się wyrwy i koleiny. Wyszedł też tak zwany piasek, dlatego tor nie trzymał się całości. Nie ma co się jednak tłumaczyć. Nawierzchnia była równa dla obu ekip. Trzeba było się odnaleźć w tych warunkach. Niestety, ostrowianie odnaleźli się lepiej. Jest niedosyt, ale musimy się cieszyć z tego, że zupełnie nie straciliśmy punktów. Trzeba popracować, by taka wpadka się nie powtórzyła.

Jurca Pavlic (zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno): Ten, kto oglądał mecz, wie, jak to było. Zawiodłem siebie. Nie tyle na torze, ile postawą w boksie. Po prostu szczęście mi nie dopisało. Wyszło, jak wyszło.

Adrian Gała (Car Gwarant Start Gniezno): To był ciężki mecz, a ja osobiście jestem mega wkurzony. Po pierwszym biegu motocykl słabł, nie wiedziałem co się dzieje i na ostatni bieg dopiero wziąłem drugi motor i prędkość była super. Jestem dlatego zły, że szybciej nie dokonaliśmy tej zmiany, bo męczyłem się na trasie. Tor był dla każdego równy, więc nie ma co mówić, że coś było nie tak.

28 lipca 2019 | 20:20

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *