Piłka nożna

Victoria - Mieszko 0-0
Mieszko - Polonia 3-1
LKS - Mieszko 5-2

Żużel

Start - Unia 48-42
Unia - Start 51-38
Start - Kolejarz 53-37

Koszykówka

MKK - Energa 73-63
MKK - ...
MKK - ...

Piłka ręczna

MKS - SPR 26-19
Szczypiorniak - SPR 27-44
Młyny - MKS 25-26

Futsal

Team - KS 6-3
KS - ....
KS -....

Co z zarobkami żużlowców Startu w czasie pandemii?

Trwa dyskusja czy i żużlowcy dostaną po kieszeni ręką klubowych działaczy. Piłkarskie podmioty jeden po drugim ograniczają wydatki na swoich zawodników, my postanowiliśmy sprawdzić, czy i reprezentanci czarnego sportu boją się redukcji uposażeń.

Każdy z zawodników Startu podpisał kontrakt, w którym zawarte są najważniejsze finansowe ustalenia ze swoim pracodawcą czyli klubem z Wrzesińskiej. Cyfry w umowie w „normalnych” czasach powinny być w teorii świętością, choć jak pokazuje życie i z tym czasem są problemy. Co jednak, gdy przyszło nam wszystkich zmierzyć się z „nienormalnym” okresem, który zaskoczył wszystkich. W kłopotach są jednoosobowe firmy, duże korporacje, a i wielu z kibiców będzie pewnie w najbliższej przyszłości dwa razy oglądać każdą wydawaną złotówkę. 

Umówmy się. Jeśli przyjąć, że pierwsza kostka domina już poszła w ruch, następne posypią się lada chwila. To musi budzić strach w oczach każdego sportowego menedżera i zakładamy, że dokładnie tak jest w Gnieźnie. Działacze Startu wprawdzie nic na ten temat nie mówią, ale weźmy pod uwagę, że to dopiero początek wirusowego huraganu. Czy i zawodnicy boją się cięć biegopunktowych stawek i odwołanego sezonu? – Co tutaj zmieniać? Nie mamy przecież niczego płaconego z góry, a to co wywalczymy na torze. Nie chciałbym wypowiadać się na temat ewentualnych zmian w kontrakcie. Liczę, że sezon ruszy i wszystko będzie OK. A jeśli będzie krótszy? Trudno się mówi. Klub zaoszczędzi, my stracimy. Mniej meczów, to dla nas mniej pieniędzy, a w konsekwencji mniejszy wydatek dla Startu. Dlatego nie uważam, że powinniśmy w ogóle rozważać taki scenariusz – uważa Oliver Berntzon. 

W podobnym tonie wypowiada się Frederik Jakobsen. Duńczyk też zauważył, że cięcia wprowadzają piłkarskie kluby, jednak żużel, to według niego zupełnie inny sport. – U nas też dywaguje się na temat ograniczeń płacowych w innych dyscyplinach, ale przecież my mierzymy się z czymś innym. Kto wydaje na sport tyle co my? Musimy na wszystko zapracować na torze i z tego wyposażyć się sami, oraz opłacić ludzi, którzy są wokół nas. Ja nie mam już żadnej innej pracy, bo zrezygnowałem z niej dla żużla. Jest on dla mnie całym moim życiem i zajęciem pełnoetatowym. Jeśli nie pojedziemy w ogóle, będę zmuszony coś sobie znaleźć, podobnie jak moi mechanicy. Już rozmawialiśmy na ten temat i jest to dla mnie naprawdę trudna sytuacja. Cały czas płacę swoim ludziom, a nic nie zarabiam. Nie wiem jak długo dam radę – tłumaczy nam zawodnik. 

Zawodnicy Startu co prawda szybko dostali przelewy, za tzw. podpis, jednak już dawno o nich zdołali zapomnieć. Tak przynajmniej jest w przypadku Oskara Fajfera, który nie tylko wszystko wydał, ale i dołożył ze swoich. – W dniu kiedy dostałem pieniądze za tzw. podpis z klubu, od razu one szybko wyszły do wielu dostawców sprzętu. Silniki, części, przygotowanie do sezonu, to wszystko dużo kosztuje. Trzeba dodatkowo dokładać tutaj z własnej kieszeni i dopiero wraca się to nam po kilku spotkaniach. Jeśli porównuje się nas do piłkarzy, to jest to krzywdzące. To że oni nie narzekają to jest żaden argument. Nie mają chociażby takich wydatków jak my w postaci sprzętu i mechaników, którym trzeba płacić. No i przecież my żadnej pensji z klubu nie pobieramy – argumentował dziś zawodnik w programie StartTV Live.

Fajfer zdradził też przy okazji z jakimi sumami musiał się w tym roku zmierzyć. Wyliczył tylko te najważniejsze pozycje, które kosztowały sporo. – Koszt ramy to rząd 15-30 tys.zł., za silnik musimy zapłacić ok. 6 tys. euro. Do sezonu potrzebujemy takich zestawów TRZY. Dalej są jeszcze różne komponenty, bo w busie musi być tego sporo na różne sytuacje. 

Jak widać, żużel to naprawdę kawałek ciężkiego chleba, szczególnie w takiej sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się obecnie. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak trzymać kciuki za szybki finał pandemii, oraz budżety sponsorów. Póki co w Starcie nie słychać o nerwowych ruchach zakochanych w tym sporcie firm, ale jeśli już pojedziemy – a w grę wchodzi też początkowa rywalizacja bez kibiców – księgowa przy Wrzesińskiej i tak będzie miała duży ból głowy. 

05 kwietnia 2020 | 19:18

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *