Zaczęło się pompowanie balonika pt. „Co zrobi Oskar Fajfer”. Już dziś wiadomo, że w najbliższych tygodniach będzie to najgorętszy temat rozmów kibiców.
Najpierw duży internetowy serwis, a wczoraj popularny fanpage żużlowy pytają: „Jaka będzie przyszłość lidera Startu?” Po mizernym sezonie całej drużyny, akurat Fajfer może mieć powody do zadowolenia. Zaliczył udane rozgrywki, a potwierdzeniem tego, jest 10. ligowa średnia na poziomie 2,1 punktu na bieg. Co do jednego jest pewność: zawodnik na pewno trafił do kajetów wielu klubowych sterników i jego telefon już być może zadzwonił z kilku miejsc w Polsce. Fajfer ma jeden podstawowy atut – jest Polakiem, a tych na dobrym poziomie wcale nie ma wielu, tym bardziej na zapleczu Ekstraligi. Po tym sezonie może więc dyktować warunki i trzymać karty po swojej stronie stołu. Pytanie, czy aby na pewno „Oski” chce się gdzieś ruszać? Jak kończą się nierzadko transfery do innych ośrodków możemy zobaczyć na „świeżych” przypadkach Berntzona, czy Gały. Ten ostatni co prawda miał świetny początek sezonu, a wszystko skomplikowała kontuzja, jednak do składu Polonii już się nie przebił i kto wie, czy z tego powodu nie podziękuje Jerzemu Kanclerzowi (o ile ten będzie go chciał)
Co zatem z Oskarem? Przyznam, że chcieliśmy chwilę poczekać z tym tematem, jednak nie pozostaje nam być biernym, gdy zadawane są puste pytania, niemal bez konkretnych odpowiedzi. Nie słuchając plotek postanowiliśmy porozmawiać z zawodnikiem i zapytać wprost – jakie są szanse na pozostanie w Gnieźnie i czy w ogóle tego chce? – Mogę obiecać i zaręczyć, że jestem w stałym kontakcie z naszym sztabem i rozmawiamy szczerze – słyszymy. – Oni wiedzą wszystko – na czym mi zależy i nie podejmę niczego, o czym klub nie dowie się jako pierwszy. Karty są na stole i temat jest otwarty. Na dziś ani nie mówię „tak, ani nie mówię „nie”. Jest trochę za szybko na takie pytania, ale rozumiem, że kibiców to interesuje. Na pewno kartą przetargową będzie to, jaki skład będzie chciał Start zbudować za rok. Nikt nie chce wiecznie jeździć i słyszeć to samo: było blisko, sorry nie udało się. To są po pierwsze nasze niezarobione pieniądze, a po drugie, zależy mi aby jeździć o coś i najlepiej w najwyższej klasie. Chcę się ciągle rozwijać i udowadniam to i w Polsce i w Szwecji, że dobrze się czuję w mocnej stawce.
Ta część wypowiedzi może dawać do myślenia i wskazywać jednoznacznie, że zawodnik już dziś się waha. Jednak na sam koniec naszej rozmowy Oskar przyznał bez ogródek. – Wiesz bardzo dobrze, że w Gnieźnie się czuję świetnie i generalnie blisko domu jest najlepiej. Poczekajmy jeszcze chwilę na finalne decyzje – kończy zawodnik.
Pozostaje nam zatem czekać i trzymać kciuki za… zarząd. Wydaje się, że tutaj już nie pieniądze będą grać pierwsze skrzypce, bo trudno będzie zatrzymać Fajfera bez konkretnych kadrowych ruchów. To może być jakiś cień nadziei, że Start albo pójdzie jesienią na całość, albo straci lokalnego fightera.
0 komentarzy