Piłka nożna

LKS. - Mieszko 1-2
Mieszko - Kotwica 2-0
Obra - Mieszko 2-1

Żużel

Stal - Start 57-32
Start - Stal 38-52
Start - Kolejarz 50-40

Koszykówka

MKK - GAK 92-80
MKK - Boruta 73-64
Tarnovia - MKK 82-67

Piłka ręczna

MKS - Lwów 28-21
MKS - Młyny 27-25
FunFloor - MKS 37-31

Futsal

Wenecja - KS 2-3
Red Devils - KS 7-1
KS - Team 3-1

Cyrk na oczach kibiców w ostatnią żużlową niedzielę

To co rodzi się w głowach działaczy żużlowej centrali, w zasadzie już mało dziwi uważnych obserwatorów tej dyscypliny. Najnowszym kuriozum jest ostatnia ligowa kolejka. 

Prawdopodobnie w niewielu dyscyplinach doszło do takiej sytuacji, jaka będzie miała miejsce w najbliższy weekend w eWinner 1.lidze żużlowej. Oto dwa kluby walczące o ligowy byt, pojadą w odstępie niemal 24h. Sytuacja nienormalna, żeby nie powiedzieć chora. 

Aforti Start Gniezno i ROW Rybnik – dla tych dwóch ekip nadchodzące dni będą „czarnym weekendem”. Jedna z nich spadnie do najniższej klasy rozgrywkowej i dobrze by było, by ta korespondencyjna rywalizacja, która rozegra się w sobotę i niedzielę, odbyła się na dobrze znanych z innych ośrodków zasadach. Wszystkie szanujące się ligi, decydującą kolejkę rozgrywają tego samego dnia i o tej samej godzinie. Powód jest oczywisty – ma to ukrócić próby manipulacji, choć i te oczywiście mogą mieć miejsce nawet w przypadku rozgrywania spotkań o tej samej porze. Dla chcącego nic trudnego. Tym razem jednak dwa piekielnie ważne starcia będzie dzielić odstęp aż jednego dnia. 

ROW Rybnik pojedzie w sobotę z Orłem, my natomiast zmierzymy się u siebie z Falubazem. Oba mecze zapowiadają się arcyciekawie, jednak to Start będzie wiedział wszystko w niedzielę. Czy pojedzie mecz o życie, czy może o pietruchę? W tle jest oczywiście telewizja i chore tłumaczenia, że nic nie można zrobić, bo to przecież ona dyktuje co chce, jak chce i na jakich zasadach chce. Dyktat totalny. Czy jednak nie sport powinien być tu najważniejszy? Kto wie, czy w Gnieźnie w przypadku porażki ROW-u, w niedzielę nie zjawi się przy Wrzesińskiej sam Krzysztof Mrozek, by osobiście doglądać przebiegu tak ważnej dla niego konfrontacji. Pytań bez odpowiedzi jest dziś mnóstwo.

Drugą kwestią są poruszane przez nas baraże. Znów nie będziemy mogli oglądać jednych z najciekawszych spotkań sezonu o Ekstraligę, bo tak ponoć wymyślił sobie jeden z działaczy. Mówi o tym całe środowisko, nie każdy jednak chce wsadzać kij w to hermetyczne mrowisko. Klub tego pana od lat balansuje na cienkiej granicy lig, a w tym roku ta granica realnie mogła by zostać przerwana. GKM Grudziądz wcale nie był by murowanym faworytem starcia ani z Falubazem, ani z Polonią, ani nawet z Wilkami Krosno. Po co jednak drażnić los, skoro można zamknąć temat nazywając go „niechęcią klubów do play-offów i niepotrzebnym nadszarpywaniem budżetów”. Bo przecież każdy zespół ekstraligowy jest o lata świetlne lepszy od pierwszoligowego. Tyle herezje. 

To jest dopiero kpina z klubów i kibiców. Mecze, które zapełniają stadiony i są o gigantyczną stawkę już nie raz udowodniły, że potrafią być nieprzewidywalne i z nikogo nie robią faworyta. Każdy jedzie od 0-0 i każdy detal, każdy dzień, każdy bieg może przynieść sensacyjne rozstrzygnięcie. Nie przyniesie, bo po co ma przynieść? Komuś przeszkadzają miliony z ekstraligowego telewizyjnego tortu? Raczej nie. 

22 lipca 2022 | 09:42

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *