Erik Gundersen skradł wczoraj show młodym zawodnikom podczas zawodów Nice Youth Development Series 250cc w Gnieźnie. Legendarnego żużlowca, który jest opiekunem młodej duńskiej kadry, co chwilę proszono o zdjęcie, a on sam nie miał z tym najmniejszych problemów. Nam udało się porozmawiać z byłym trzykrotnym Indywidualnym Mistrzem Świata o kondycji czarnego sportu, perspektywach na kolejne lata i o tym, kto może zostać tegorocznym mistrzem globu.
Hubert Maciejewski/SportoweGniezno.pl – Wszyscy zastanawiają się, czy to Pańska pierwsza wizyta w Gnieźnie? Jak z tym jest?
Erik Gundersen – No właśnie tak zastanawiałem się, że chyba byłem tutaj w 1976 roku, gdy startowałem jeszcze jako młodzieżowiec. Gdy tutaj dotarłem, przypomniał mi się ten stadion.
Jaka jest Pańska rola w duńskiej reprezentacji?
Pracuje jako trener najmłodszych żużlowców startujących w kategoriach 85cc i 250cc, oraz do lat 17 w 500cc i to jest szalenie absorbujące zadanie. Teraz dla przykładu musiałem w ostatnich dniach pokonać 1000km i jestem naprawdę zmęczony. Musze siedzieć non stop na tym wózku i to jest głównie męczące, bo sama praca jest dla mnie ogromną przyjemnością. Kiedy widzi się tych utalentowanych chłopców z wielu krajów, to nie ma lepszej motywacji do pracy.
Kilku Polaków i Duńczyków w kat. 2500cc prezentuje się świetnie. Mamy powody do optymizmu?
Oczywiście. Polacy są naprawdę mocni w tej chwili, a nadchodzi kolejne utalentowane pokolenie. Macie powody do optymizmu w tej dyscyplinie. My także jednak mamy kilku świetnie zapowiadających się młodzieżowców. Niektórzy mają po 13 lat! To mogą być przyszłe gwiazdy tej dyscypliny. Jak tak patrzę na to jak świetnie radzą sobie na motocyklach, to jestem w szoku. Porównując do mnie, to ja w wieku ok. 21 lat prezentowałem takie umiejętności jak ci chłopcy, więc widać ogromny postęp jaki zrobił speedway na przestrzeni lat. Mają więcej okazji do treningów, do rywalizacji i będą przyglądał się z uwagą jak potoczą się niektóre kariery.
Przyglądając się niektórym, tego jak wyglądają na tych dużych maszynach (250cc nie różni się gabarytami od 500cc – dop.aut.) można doznać szoku, że są w stanie ją nie tylko utrzymać, ale i tak świadomie kontrolować.
Oni mają niesamowite umiejętności jak na swój wiek i przecież wielu z nich nie waży nawet 30kg. Dlatego tak lubię przyglądać się tym dzieciakom i tego jakie postępy robią. Generalnie ta impreza zorganizowana w Polsce (wcześniej odbył się identyczny turniej w Ostrowie – dop.aut.) to super pomysł. Możemy zobaczyć zawodników z kilku europejskich krajów, a oni okazję sprawdzić na tle innych.
Ale przecież coraz częściej słyszymy, że żużel powoli ogarnia recesja. Coraz mniej zainteresowanych trafia do klubów, a te mają coraz większy problem ze szkoleniem.
Nie sądzę. Na pewno nie tutaj w Polsce. Jak oglądam waszą Ekstraligę i widzę jak popularny jest żużel w waszym kraju i jak ogromna rzesza ludzi chodzi na stadiony, to ja tutaj nie widzę zagrożenia. Przynajmniej w waszej sytuacji. U nas też nie ma tragedii.
Nie mogę na koniec nie zapytać jak się Pan czuje? Widzę non stop uśmiechającego się człowieka, który ciągle robi to co kocha.
Czuję się nieźle, ale wiek ucieka. 8 października skończę 60 lat i na dodatek mija właśnie 30 lat od mojego fatalnego wypadku w Bradford w finale DMŚ. Teraz żyję tymi młodymi chłopakami, ich jazdą i to mnie nakręca.
To kto zostanie w tym roku Mistrzem Świata? Zmarzlik, czy Madsen?
Na pewno ktoś z tej dwójki! Ja oczywiście liczę na Leona, bo mija już sporo lat od tytułu dla naszego zawodnika (Nicki Pedersen – 2008r – dop.aut.). Ale coś panu powiem. Nawet jeśli Bartek nie pokona teraz Madsena, to on i tak to zrobi w przyszłości. Jest świetny.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
0 komentarzy