Hubert Łęgowik zanotował najlepszy mecz w czerwono-czarnych barwach, niestety jego dobra jazda nie pomogła drużynie. Start przegrał wysoko w Opolu 56-34.

Mało kto spodziewał się tak wysokiej porażki w dzisiejszym wyjazdowym meczu w Opolu. Gnieźnianie jeszcze do 6.biegu radzili sobie całkiem dobrze, jednak druga część meczu była już katastrofalna. Hubert Łęgowik był jedynym zawodnikiem, który zasłużył na pochwały po meczu (13pkt.), choć najlepiej znał miejscowy tor, jeżdżąc niedawno dla Kolejarza. – Gospodarze nie przygotowali nic, co mogło nas zaskoczyć – mówi nam zawodnik. – Wszystkie ustawienia na których tutaj jeździłem miałem identyczne i nic nie zmieniłem. Kluczem jak zwykle był tutaj start i dojazd do łuku, bo taka jest specyfika opolskiego toru. Problemem dla innych widziałem był mocno zbronowany start i mimo, że dużo rozmawialiśmy, bo non stop to robimy, to nic to nie dawało. Kłopot polega na tym, że niektórzy są przyzwyczajeni do twardego toru, tak mają poustawiane silniki, a tutaj start był zupełnie inny. Chyba jesteśmy jedyną drużyna w lidze, która jeździ na tak twardej nawierzchni i jeśli u siebie jest OK, to na wyjazdach z tego powodu się gubimy. 

Żużlowiec, który akurat dziś obchodził urodziny, nie tak sobie wyobrażał ten dzień, bo jak dodaje, najważniejszy jest wynik drużyny. On sam ma nadzieję, że wskoczy na jeszcze wyższy poziom na obiekcie w Gnieźnie. – Jesteśmy drużyną i drużyna jest najważniejsza. Nie jestem więc zadowolony, choć światełko dla mnie jest. Muszę jeszcze lepiej dopasować się w Gnieźnie, bo cały czas szukam, kombinuję na nowym dla siebie torze. Każdy trening na którym jeżdżę odbywa się na innych ustawieniach, bo chcę próbować i eksperymentować jak najwięcej. Liczę na to, że w końcu u siebie ustabilizuję formę – kończy Łęgowik.

Po dzisiejszej przegranej, Start spadł na przedostatnie miejsce w tabeli. Prowadzi Kolejarz Opole